Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Miłosz i Miłka w nowym wspólnym domu.
Choć nie udało nam się uzbierać na zapłatę za całość leczenia i opieki lekarskiej to dziękujemy i za te drobne wpłaty.
Mamo gdzie jesteś? Dlaczego nie ma Cię z nami? Dlaczego jesteśmy głodne i jest nam zimno? Chcemy do mamy... Ten krzyk rozpaczy maleńkich kociąt był jednocześnie walką o życie.
Nie znamy dokładnie historii kotki i jej dzieci. Wiemy tylko to, co usłyszeliśmy od osoby, która kociaki znalazła. Z tych słów możemy wywnioskować, że kotki urodziła kicia z sąsiedztwa, która oczywiście miała właściciela. Często była widywana na podwórkach wielu sąsiadów. Czemu nie urodziła dzieci u swojej właścicielki? Możemy się tylko domyślać.
O potrzebie pomocy kociaki zaalarmowały same. Gdyby nie ich płacz nikt by nie wiedział, że są w stodole na stryszku. Ale głód spowodował, że głośno domagały się jedzenia i dzięki temu zostały zlokalizowane. Dwa dni znalazca i maleństwa czekali na mamę. Maluchy cały czas nawoływały - "mamo gdzie jesteś". Ale mama się nie odnalazła. Nie wróciła do dzieci.
Człowiek zrobił, co mógł. Zabezpieczył małe, nakarmił, zgłosił, gdzie się dało. Ale nie mógł zaopiekować się kocimi dziećmi.
Dwa dni szukaliśmy miejsca dla nich. W końcu zaprzyjaźniona z nami lecznica zgodziła się przyjąć je do izolatki.
I tak Miłosz i Miłka trafiły pod opiekę fundacji.
Maluchy w lecznicy przejdą proces profilaktyki przeciwpasożytniczej. Są maleńkie - nie chcemy ryzykować. W lecznicy są pod opieką specjalistów, co daje im większe szanse na przeżycie. Tylko to kosztuje niestety.
My ze swojej strony zapewniliśmy im miejsce w domu tymczasowym po kilku dniach pobytu w lecznicy, zdrowy start oraz dobrą karmę. Zadbamy też o dobry dom dla nich w przyszłości. Was prosimy o odrobinę wsparcia. Dla tych maluchów, które tak bardzo potrafią prosić o pomoc.
Loading...