Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Misio został przez nas wyleczony, dostał zapas karmy oraz przeszedł specjalistyczne szkolenie 😁 Niestety całe życie na łańcuchu odbiło się na jego psychice i potrzebował swojego mentora który nauczył go jak żyć wśród ludzi, na wolności.
Finalnie Misio zmienił się w idealnego psa i został zaadotpwany 💗
Przedstawiamy faktury :)
Leczenie - 925 zł
Karma - 344,80 zł
Szkolenie - 1.400 zł
Dziękujemy wszystkim za wsparcie i pomoc!
Od długiego czasu walczymy z właścicielem zwierząt na jednej z posesji w gminie Opole Lubelskie. Walczymy z urzędnikami, którzy od dawna nie widzą problemu. Zobaczcie na zdjęciach, co zastaliśmy na pierwszej kontroli...
Króliki zamknięte w budzie.
Zmarła kura.
Skóra królika.
Kury zamknięta w ciasnej klatce.
Właściciel nie chciał zrzec się zwierząt. Wystosowaliśmy wniosek do gminy Opole Lubelskie o tymczasowy odbiór zwierząt. Spotkaliśmy się z odmowną decyzją. Współpracy zero, pomocy zero, gmina od paru miesięcy nie odpisuje nawet na maile.
Byliśmy bezradni, zwierzęta miały karygodne warunki, ale nie było zagrożenia życia, więc nie mogliśmy nic zrobić... Lekarz powiatowy też nie widział problemu. Okazało się, że właściciel leczy się psychiatrycznie, a zwierzęta podobno są częścią jego "terapii"!
Złożyliśmy zawiadomienie o podejrzeniu znęcania się nad zwierzętami na Policje. Jak to bywa w takich instytucjach, sprawa wisi... Czekamy i czekamy... Pojechaliśmy na drugą kontrolę, na której okazało się, że po naszej pierwszej wizycie właściciel część zwierząt szybko sprzedał. Zostały tylko psy, kozy i kury.
Po wielu naszych staraniach na prośbę gminy, Ośrodek Pomocy Społecznej dostarczył budy dla psów, które do dzisiaj nie zostały podmienione przez właściciela... Nie mówiąc już o tym, że rozmiarem nie nadawały się dla żadnego psa, były malutkie.
To nowe, za małe budy, które do dzisiaj nikt nie podmienił psom!
Właściciel i urzędnicy byli zadowoleni. Sprawa dobrze wyglądała i myśląc, że jak wszystko "ładnie" wygląda, to odpuścimy. Nie my...
Ania, mieszkając nieopodal, czuwała nad tematem, na bieżąco informowała nas o sytuacji na posesji. Tak jak sądziliśmy poprawa była na chwilę i tylko na pokaz. Psy znowu zaczęły chudnąć...
Właściciel nic sobie z tego nie robił. Rzucił spleśniałym chlebem i tyle. Gdyby nie Ania dzisiaj zabieralibyśmy same kości... Widzieliście nasze zdjęcie przy apelu o transport.
Przełom nastał wczoraj... Ania postanowiła wyprosić właściciela, aby oddał psy. Okazało się, że Misio z głodu zagryzł kury więc właściciel wściekły na psa, z chęcią przystał na propozycję. Ania nas od razu o tym poinformowała, jednakże my działamy zgodnie z prawem i ustawą o ochronie zwierząt, potrzebowaliśmy zrzeczenie na rzecz Fundacji.
I tutaj zaczęły się problemu… Gdybyśmy pojechali dzisiaj, wiemy, że właściciel już by nie podpisał zrzeczenia. Marzenka, będąc na miejscu z Anią, natknęły się na opór, a minęło tylko kilka godzin... Właściciel zaczął zmieniać zdanie... Po długiej rozmowie i wielu tłumaczeniach zgodził się zrzec tylko jednego psa, tego w gorszym stanie. Drugi czarny musiał zostać... Jedyne co na chwilę obecną mogliśmy zrobić, przedłużyliśmy mu łańcuch. Ania dalej będzie dokarmiać i czuwać nad psiakiem...
Mimo tego ze czarny został, PILNIE szukamy dla niego domu tymczasowego i stałego. Został dzisiaj, ale nie możemy pozwolić, aby tam był do końca życia. Jak tylko taki dom się odezwie, Ania ponownie będzie namawiać właściciela na oddanie drugiego psa...
Wierzymy, że się uda. Niestety z gminą, Sądem w Opolu Lubelskim mieliśmy do czynienia w przypadku Ciapka. Na pewno pamiętacie psa w typie owczarka niemieckiego z nowotworem na pyszczku. Sąd nie skazał właścicielki, nie widział nic złego w stanie psa...
Czekamy na rozwój powyższej sytuacji, mamy świadomość, że osoby leczące się psychiatrycznie mają lżej, prawo dla nich jest łaskawe... Ale gdzieś w głębi jest iskra nadziei... Nic nie usprawiedliwia takiego traktowania zwierząt, a ich powolne uśmiercanie nie powinno być częścią żadnej "terapii".
Na chwilę obecną nie stać nas na leczenie i doby Misia w związku z tym utworzyliśmy zbiórkę... Prosimy o wsparcie, jak zawsze z każdej złotówki się rozliczymy. Pieniążki przeznaczymy na opłacenie faktury z lecznicy (badania, doby).
Błagamy o dom tymczasowy lub dom stały dla psiaka... Nie mamy gdzie go zabrać po badaniach... Jesteśmy niedużą fundacją, działamy charytatywnie w wolnych chwilach po pracy. Nie mamy własnego azylu, schroniska, a domy tymczasowe mamy pełne... Bo przecież dzwonicie praktycznie codziennie, a my nie potrafimy odmawiać.
Loading...