Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Modraczka udało się uratować i dzięki leczeniu ofiarowaliśmy mu jeszcze prawie dwa lata dobrego życia, gdzie czuł się dobrze i potrafił nawet bawić się jak kociak.
Niestety jego wrodzona wada nerek była poważną chorobą i nie dało się w nieskończoność odsuwać tego najgorszego.
Nie ma już Modraczka i jego smuteczków. Nie chciał już walczyć. Był tak słaby, że po prostu zasnął. Zostawił puste miejsce w moim sercu.
Tęsknimy bardzo, ja i Wojtusia, jego ulubienica. Wojtusia szuka go i głośno woła jak bardzo go jej brak. Muszę ją utulać.
Dziękujemy Wam bardzo za wsparcie, dzięki Wam otrzymał w prezencie prawie dwa lata życia.
Ten kot urodził się w Gdańskiej Stoczni Remontowej. Jego miejscem urodzenia były podziemne rury, jest tam ciepło, lecz bardzo brudno, prawdziwy syf, do tego na dole często stoi brudna woda. Udało się, przeżył.
Jedna z pracownic obiecała, że da mu dom, bo taki śliczny jest. Niestety, były to obietnice bez pokrycia, kot został w stoczni i tutaj dorósł. Zawsze był niezbyt duży, szczupły, ale też bardziej ufny od innych kotów, przychodził najpierw na głaski, dopiero później jadł.
Któregoś dnia zauważyłam, że jego stan bardzo się pogorszył, strasznie schudł, do tego nie jadł tego, co mu przynosiłam. Postanowiłam go zabrać i zrobić mu badania. W stoczni nie jest to takie proste, jeśli kot nie przyjdzie sam, nie jesteśmy w stanie go znaleźć, bo to rozległy obszar, do tego jeśli kot zejdzie pod ziemię, jest w ogóle nie do odnalezienia. Przez kilka dni jeździłam z klatką łapką, niestety kot nawet jeśli był, niezbyt interesował się jedzeniem, a bał się klatki. Jego stan się pogarszał, codziennie zastanawiałam się, czy kot jeszcze żyje. Wreszcie udało mi się go złapać i zawieźć do lecznicy na badania krwi.
Zrobiono mu wszelkie możliwe badania, ale dopiero usg wykazało, że chłopak ma wrodzoną wadę nerek. Z taką chorobą kot w stoczni nie ma żadnych szans, po prostu umiera. Przez tydzień miał płukane nerki, biedny siedział pod kroplówką. Dostał również krew, bo miał anemię, do tego specjalistyczną karmę i leki.
Uratowaliśmy go, jego stan się ustabilizował, ale cały czas musi być pod opieką weterynarzy, dostawać leki i weterynaryjną karmę. Jego leczenie jest bardzo kosztowne, prosimy o wsparcie! Modraczek, bo takie imię dostał nasz stoczniowy kotek, jest bardzo miłym przytulaskiem, który za pomoc odwdzięczy się zdrowiem i mruczeniem!
Loading...