Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Zaczęło się od marnego startu. Urodziły się jako dzieci porzuconej suczki. Od początku bezdomne, niczyje, niechciane...Potem miało być lepiej. Ich losem zainteresowały się dobre, choć niedoświadczone w pomocy osoby. Znalazły im wspólny dom. Suczki zupełnie nieprzygotowane do adopcji wydane po prostu na ładne oczy bez sprawdzania domu.
Gdy pojechały w świat miały 3 miesiące. Półtora roku później ich właścicielka oddała je bo podobno niszczyły dom. Dostała szczeniaki, czyste karty gotowe do zapisania a po półtora roku oddała suczki nienauczone niczego i niszczące w domu.
One nie miały gdzie wrócić. Ich wcześniejszym domem była ulica.
Zlitowałyśmy, przyjęłyśmy je pod swoje skrzydła choć doskonale wiedziałyśmy, że jeśli potwierdzi się, że mają lęk separacyjny to zostaną u nas do końca życia.
Miałyśmy jednak przeczucie, że problem leży gdzie indziej.
Pod naszą opieką obie sunie zostały przygotowane do adopcji: zaszczepione, zaczipowane, odrobaczone i wykastrowane.
Później podjęłyśmy decyzję, że szukamy im ODDZIELNYCH domów.
Decyzja okazała się strzałem w 10! Najpierw dom znalazła Mona, niedługo później do domku wyjechała Liza.
Jak na razie nie mamy informacji by w domach działo się coś niepokojącego. Sunie spisują się na medal i (z lekką dozą niepewności) możemy powiedzieć, że miałyśmy dobre przeczucie. Dwa szczeniaki w tym samym wieku, a tym bardziej z tego samego miotu pod jednym dachem, to zwykle nie jest dobry pomysł. Jeśli ktoś decyduje się na takie rozwiązanie powinien mieć spore doświadczenie w wychowaniu psów.
Dlatego podjęłyśmy decyzję o rozdzieleniu dziewczynek, choć początkowo na pewno będą za sobą trochę tęsknić.
Nie pozostaje nam nic innego jak życzyć powodzenia Monie, Lizie i ich rodzinkom.
Żyjcie szczęśliwie!
𝙊𝙙𝙢𝙞𝙚𝙣𝙞𝙖𝙟 𝙥𝙨𝙞𝙚 𝙡𝙤𝙨𝙮 𝙧𝙖𝙯𝙚𝙢 𝙯 𝙣𝙖𝙢𝙞, 𝙥𝙧𝙯𝙚𝙠𝙖𝙯̇ 𝟭,𝟱% 𝙥𝙤𝙙𝙖𝙩𝙠𝙪 𝙧𝙤𝙯𝙡𝙞𝙘𝙯𝙖𝙟𝙖̨𝙘 𝙨𝙬𝙤́𝙟 𝙋𝙄𝙏
𝙆𝙍𝙎: 𝟬𝟬𝟬𝟬𝟱𝟳𝟰𝟳𝟵𝟳
Zaczęło się od marnego startu. Urodziły się jako dzieci porzuconej suczki. Od początku bezdomne, niczyje, niechciane...
Potem miało być lepiej. Ich losem zainteresowały się dobre, choć niedoświadczone w pomocy osoby. Znalazły dziewczynkom wspólny dom. Suczki zupełnie nieprzygotowane do adopcji wydane po prostu na ładne oczy bez sprawdzania domu.
Gdy pojechały w świat miały 3 miesiące. Teraz, półtora roku później ich "wspaniała" właścicielka oddała je, bo podobno niszczą dom. Dostała szczeniaki, czyste karty gotowe do zapisania a po półtora roku oddała suczki nienauczone niczego i niszczące w domu.
One nie miały gdzie wrócić. Ich wcześniejszym domem była ulica.
Zlitowałyśmy, przyjęłyśmy je pod swoje skrzydła, choć doskonale wiemy, że jeśli potwierdzi się, że mają lęk separacyjny, to zostaną u nas do końca życia. ALE tego nie wiemy. Mogą niszczyć, bo np. się nudziły, nie miały zapewnionych potrzeb eksploracji, ruchu itd. A może wcale nie niszczyły, tylko właścicielce się już znudziły? Zobaczymy.
Teraz nadszedł czas, by sunie przeszły prawdziwe przygotowania do adopcji. Muszą zostać przebadane, odrobaczone, odpchlone, zaszczepione, zaczipowane i przede wszystkim WYKASTROWANE. To kiedyś obiecała zrobić właścicielka, ale później stwierdziła, że jej nie stać na kastrację... (to po co brała DWA PSY, na które jej nie stać?)
Bardzo prosimy Was o wsparcie dla Mony i Lizy. Niech zła passa wreszcie się skończy, niech nad ich głowami zaświeci słońce!
PS. Kochani Pomagacze, pamiętajcie, że w pomocy liczy się przede wszystkim JAKOŚĆ. Nie bójcie się zadawać pytań chętnym do adopcji. Nie bójcie się odmówić adopcji jeśli macie jakieś wątpliwości. I koniecznie zaczipujcie i wykastrujcie psa przed wydaniem do nowego domu. To absolutnie minimum. Wiemy, że człowiek uczy się na błędach, najważniejsze, by nie pozostawać obojętnym!
Loading...