Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Kochani z całego serca Wam dziękuję za hojną pomoc, którą mnie obdarowaliście, przysyłając dary i pieniądze na utrzymanie mojego schroniska dla koni. Dotarły do mnie pasze dla koni, suplementy, owies, kantary oraz pieniądze na opłacenie zaległych rachunków za opłaty, weterynarzy i kowali. Dzięki Waszej wspaniałej pomocy udało mi się pospłacać wszystkie długi, które mi się ciągnęły od miesięcy. Mogę teraz odbierać telefony bez strachu, że ktoś będzie się upominał o pieniądze, czy straszył mnie komornikiem. Mogę teraz zadzwonić po weterynarza czy kowala, zamówić siano, słomę czy owies. Mogę spać spokojnie, wiedząc, że moje konie mają zapewnione podstawowe potrzeby. To naprawdę dla mnie bardzo dużo, po prostu spadł mi kamień z serca. W domu też jestem dużo spokojniejsza, zauważyła to od razu Basia i rodzice. Nie licząc darów które do mnie przysłaliście, przekazaliście mi prawie 39.000 zł. Kwota 30.368 zł wpłynęła na Ratujemy Zwierzaki i 8.300 zł na konto Fundacji Koniki Moniki. To naprawdę ogromne pieniądze i aż mi łzy płyną gdy o tym piszę.
Jesteście wspaniali, dzięki Wam utwierdzam się w przekonaniu, że to co robię ma sens. Że warto trudzić się, prosić a czasami nawet błagać o pieniądze. Bo robię to dla tych biednych koni. W każdym miesiącu dzięki Waszej pomocy ratujemy około 10 koni. To naprawdę dużo. Dziękują Wam uratowane konie, Basia i ja.
Kochani, moje schronisko dla koni stanęło na skraju tragedii. Kończy mi się jedzenie dla zwierząt. A rachunki za weterynarza i kowala leżą niezapłacone. Proszę o pomoc! Jestem w bardzo trudnej sytuacji.
W moim schronisku mam na dzień dzisiejszy czterdzieści jeden koni, w większości starych i chorych. Nie zatrudniam żadnych pracowników, sama wszystko przy nich robię, sprzątam, wyprowadzam na padoki i karmię. Jedyna moja pomocnica to córeczka Basia. Jak tylko nie jest w przedszkolu, to mi pomaga.
Do tej pory z trudem, ale wiązałam koniec z końcem. Miałam kilku stałych darczyńców, którzy dostarczali mi siano, słomę i owies. Czasami dostawałam paczki ze specjalistycznymi paszami dla starych i schorowanych koni. Jeden z darczyńców płacił za wizyty weterynarzy, inny za kowala. I tak z tygodnia na tydzień udawało mi się utrzymać schronisko w przyzwoitych warunkach. Żaden koń nie chodził głodny a lekarz dbał o ich zdrowie.
Ale w ostatnich miesiącach za sprawą wojny i kryzysu, dostaję coraz mniej pomocy a rachunki za prąd, jedzenie i leki dla zwierząt wzrosły. Nie zatrudniam żadnych pracowników, żeby jak najwięcej zostało dla tych biednych koni. Rodzice dopóki mogli, to mi pomagali finansowo. Ale w tej chwili już nie mają z czego mi dawać, bo sami mają bardzo trudną sytuację.
W schronisku powoli kończą się zapasy paszy dla koni, a weterynarze upominają się o niezapłacone rachunki. Grożą, że jak ich nie ureguluję, to przestaną przyjeżdżać do koni.
Średni koszt utrzymania konia na dzień dzisiejszy to 330 zł miesięcznie. Wiele koni jest starych i potrzebuje specjalistycznego leczenia i pasz. Dodatkowo chora na raka kopyta klacz Miłka jest w specjalistycznej klinice – jej leczenie to 5000 zł miesięcznie. Daje to gigantyczną sumę 18.500 zł miesięcznie za utrzymanie wszystkich koni. Przez biedę panującą w kraju darczyńcy z dnia na dzień się wykruszają.
Widmo tragedii stanęło przed moim schroniskiem dla koni. Rodzice i Basia pocieszają mnie że jakoś to będzie, ale powoli tracę nadzieję. Jak spojrzę w oczy tym głodnym i chorym koniom? Jak zapłacę rachunki za prąd i lekarzy?
Dlatego proszę o pomoc. Proszę o przywożenie lub przysyłanie darów dla schroniska. Potrzebne są: siano, słoma, owies, specjalistyczne pasze dla chorych koni, derki dla koni, witaminy i suplementy. Może znajdzie się ktoś, kto będzie mógł zapłacić część rachunków za kowala i weterynarzy.
Wszelką pomoc proszę przywozić lub przysyłać do schroniska w Zawadzie Nowej 22, 26- 720 Policzna, koło Dęblina. W razie pytań dzwońcie do mnie pod nr 570 666 540
Loading...