Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Dziękujemy wszystkim Darczyńcom za wpłaty. Dziękujemy Wam, gdyż każda próba ratowania psa jest potrzebna. Mular wygląda coraz lepiej, apetyt mu dopisuje. W jego imieniu dziękujemy!
[06.05.2019] Mular w ciągu dwóch tygodni przytył 2,7 kg.
Jesteśmy bardzo zadowoleni, bo pieskowi apetyt dopisuje. Dostaje karmę specjalistyczną, bo poprzez długotrwałe głodowanie, jego układ trawienny jest delikatnie wprawiany w ruch. Jak lokomotywa, która ciągnie ładunek. Dla Mulara oznacza życie bez głodu i cierpienia.
[24.04.2019] Mular nie cierpi na żadną chorobę przewlekłą.
Żebra już trochę zakryte...
Pies był na wstępnej konsultacji. Lekarz weterynarii ocenił psa na około 10 lat. Mular miał usg i rtg. W badaniach obrazy organizmu są prawidłowe, oprócz jąder. Stan zdrowia w ocenie lekarza weterynarii jest zły. Kacheksja, czyli wyniszczenie organizmu.
Na razie jedynym problemem są jądra, wskazanie do kastracji. W tym stanie psa, kastracja jeszcze niemożliwa. Obecnie nie ma głębszych oznak chorobowych oprócz kacheksji. Pies skierowany do dalszej diagnozy. Jutro specjalistyczne USG oraz poszerzony profil. Brak wskazań do leczenia farmakologicznego, jedynie dożywienie organizmu.
OŚWIADCZENIE
Szanowni Państwo, ponieważ spotkaliśmy się z ogromną krytyką po interwencji odbioru zachudzonego psa starszemu Panu wyjaśniamy, że jedynym naszym motywem było ratowanie psa. Zabranie psa, naszym zdaniem było konieczne, ponieważ starszy Pan w sposób sprzeczny tłumaczył stan psa. Raz mówił, że pies je dziennie garnek karmy, a raz, że nie karmi psa, bo ma dysplazje i pies nie będzie chodził jak będzie jadł.
Gdy zapytaliśmy, czy jest pod opieką weterynarza, powiedział, że tak, tylko nie ma książeczki szczepień ani żadnych potwierdzeń. Nie ma leków dla psa i karmy specjalistycznej ani żadnej innej. Jest to starszy Pan i miał prawo mówić, co chce. Zawsze przy interwencjach słyszymy różne rzeczy, najczęściej, że psa bardzo kochają, tylko nie wiedzieli, że ten łańcuch wrósł się mu w szyję, albo, że psu żebra wystają, bo on nie lubi jeść, po czym pies rzuca się na jedzenie itp. Pies wyglądał źle i opiekun nie chciał współpracować. Przecież łatwiej byłoby psa zawieść do weterynarza i kupić psu leki i karmę specjalistyczną.
Problem w tym, że trzeba współpracować, opiekun musi widzieć, że pies cierpi i chce pomóc psu. W tym przypadku opiekun uważał, że jest wszystko w porządku z psem i nic nam do tego.
Jeżeli państwo uważacie, że ten pies nie potrzebował naszej pomocy, to się z tym nie zgadzamy.
Pies w domu tymczasowym rzucił się na jedzenie. Porcja była mała a układ pokarmowy zareagował salwą wybuchów. Przestraszyliśmy się. Wezwany w nocy weterynarz stwierdził, że wstępna diagnoza to wychudzenie i wyniszczenie organizmu. Pies wręcz walczy o jedzenie, ale wg wskazań weterynarza musi jeść co cztery godziny małe porcje. Karmimy go wg wskazań intestinalem i doliną noteci.
Mamy badanie krwi, rtg, usg. Nic na razie nie wyszło złego oprócz zachudzenia. Zrobiliśmy zbiórkę, bo jesteśmy wolontariuszami i nie mamy funduszy na podkłady, badania, leki i karmę. A to dopiero początek. Pies jest stary, ale to nie znaczy, że ma być głodny. W myśl zasady, że pies może być nieleczony, wielu ludzi nie leczy się i nikt im nic nie może powiedzieć, po prostu ich sprawa, psa też nie muszą, ale nie może być cierpienia. Głód to najgorsza męka dla żyjących i czujących istot. Gdyby ten stary pies nie miał apetytu i nie rzucał się na jedzenie, po prostu byłby szkieletem bez łaknienia, przeprosilibyśmy starszego Pana i oddali mu psa. Niestety, pies je wszystko, wręcz walczy o jedzenie i ma zdrowy, brązowy kał po posiłkach w domu tymczasowym. Co świadczy o dobrze funkcjonującym układzie pokarmowym.
Zarzucacie Państwo nam, że sąsiedzi wożą psa do weterynarza. Prosiliśmy przez dwa dni, aby skontaktowali się z nami, aby ktoś z Was dał nam adres, nazwisko weterynarza, gdzie możemy skontaktować się, z którą lecznicą, w której rzekomo opiekun leczy psa. Niestety, cisza.
Sami skontaktowaliśmy się z najbliższą lecznicą domu tego pieska. Niestety, żaden weterynarz nie zna tego psa ani opiekuna psa. W związku z powyższym jeszcze raz prosimy o kontakt z nami osób, które wiedzą coś o leczeniu psa.
Hejty na nas, nie pomogą psu, a psa opiekunowi oddamy, jeżeli będziemy pewni, że pies nie będzie cierpiał. Aktualnie wiemy, że składa doniesienia o kradzieży psa, ale ani razu nie zadzwonił do nas, nie spytał, jak się ma jego pies.
Interwencja! Odebraliśmy skrajnie wychudzonego psa. Prosimy o pomoc, jesteśmy tylko wolontariuszami i nikt z nas nigdy nie wziął zapłaty za wszelką pomoc zwierzętom. Ratujemy je z serca i Ciebie prosimy, pomóż i Ty.
Dziś na w Otwocku nasza inspektorka zobaczyła przeraźliwie chudego psa. Zatrzymała się na skrzyżowaniu i wyskoczyła z samochodu. Przez chwilę rozmawiała z opiekunem psa, który twierdził, że pies ma dysplazję, dlatego nie daje psu jeść. Inspektorka musiała wrócić do samochodu, aby nie tamować ruchu. W tym czasie opiekun z psami uciekł. Zadaliśmy pytanie na naszej stronie facebooku: Czy ktoś zna tego psa? Gdzie mieszka?
Odzew był natychmiastowy, znaleźliśmy dom i jego opiekuna. Na miejsce pojechaliśmy jeszcze tego samego dnia, podjechała z nami policja. Mieszkanie było otwarte, w środku znajdowały się dwa psy. Wychudzony pies był przyjazny, choć osłabiony i zalękniony. Miał trudności w ustaniu na nogach. Inspektor TPZ musiał go wynosić na rękach. Drugi pies wyglądał lepiej, choć włączamy "monitoring", bo boimy się też o niego.
Przed budynkiem spotkaliśmy opiekuna. Nie posiada książeczki leczenia psa i dokładnie nie wiedział, co zwierzęciu dolega. Twierdził, że pies jest najedzony, bo dostaje codziennie garnek karmy. Wcześniej inspektorce, która go spotkała z psem na ulicy, mówił, że nie karmi, bo pies ma dysplazje i gruby nie mógłby chodzić. Komuś na ulicy mówił, że stworzenie ma chorą trzustkę. Stwierdził również, że był z psem u weterynarza, który powiedział, że zwierzak będzie żył jeszcze rok i nic nie da się z tym zrobić.
Naszym zdaniem właściciel jest nieodpowiedzialny i bagatelizował problem psa. Po prostu patrzył na cierpienie psa. Nie rozumiemy tego, boli nas to i cierpimy patrząc, jak pies cierpi. Gdy ten wychudzony biedak zobaczył miskę, to zaczął się trząść i z całej siły napierać i skakać na naszego wolontariusza. Połknął karmę w sekundę. A po 15 minutach jego wnętrzności zaczęły wydawać dźwięki, naśladujące odgłosy wojny. Żołądek i jelita zaczęły pracować. Wieczorem wezwaliśmy weterynarza, który stwierdził bladość błon śluzowych, anemię, wyniszczenie organizmu z powodu braku odpowiedniej karmy. Psa karmimy małymi porcjami co 3 godziny. Zjada z roztrzęsieniem, cały dygocząc. Prosimy, pomóżcie uratować tego wychudzonego pieska.
Potrzebujemy na całą diagnostykę - rtg, usg, dobrą karmę i leki. Psa trzeba ratować, a nasze konto puste. Nie mamy znikąd pomocy, tylko Wy, Darczyńcy, możecie nam pomóc. Prosimy o parę złotych, o parę złotych dla tego pokrzywdzonego pieska. Sprawę skierujemy do sądu, ale to długa i żmudna droga, a pies musi żyć, bo chce żyć!
Loading...