Na ratunek kotom

W tym roku pod naszą opiekę trafiło ponad 60 kotów, w większości są to kociaki, które od razu wymagały leczenia, badań: katar, świerzb, grzybica, chudziutkie, zapchlone, silnie zarobaczone. Maluszki, które nieraz nie ważyły 400 gram., które nie miałyby szans na przeżycie, gdyby nie pomoc człowieka.

Na wiosnę trafiły do nas maluszki, które jeszcze samodzielnie nie jadły, ich matka zginęła pod kołami samochodu. Nasza wolontariuszka zawalczyła o nich, karmiła butelką, masowała brzuszki, dostawały specjalne mleko dla kociąt, witaminy wzmacniające. Szanse na ich przeżycie były marne, ale udało się i teraz kociaki są zdrowe i szukają swoich domów. Część kociąt zostało złapanych od dzikich kocic, które łapałyśmy na klatkę łapkę do sterylizacji, a maluszki oswajałyśmy. Zabieramy do weterynarza na leczenie i szczepienia, szukamy im domów.

W tym roku wyjątkowo dużo kociąt trafiło pod naszą opiekę, nie nadążamy znajdywać im domów czy chociażby domów tymczasowych. Zabezpieczamy w piwnicach, komórkach, żeby tylko zabrać z ulicy, żeby nie musiały skończyć pod samochodem albo zdziczeć. Pod naszą opiekę trafiły maleńkie kociaki, które miały tak ogromny koci katar, że część maluszków od razu nie widziała i przegrała walkę z chorobą, a część maluszków przeżyła, ale niestety nie widzą i oczka trzeba będzie usunąć... co te maluszki są temu winne?

Nie tak powinno wyglądać ich życie. W tej chwili mamy ok. 30 kotów pod opieką, przed nami kastracje, sterylizacje, leczenia, operacje, musimy kupować dużo karmy suchej mokrej, dla kotów dorosłych i dla juniorów. Dla nas są to ogromne wydatki. Sama profilaktyka jednego kociaka to koszt ponad 100 zł a tylko część z nich ma profilaktykę na koszt miasta. 

Niektóre kocięta są już tak długo z nami, że lada dzień będą sterylizowane/ kastrowane, a to są spore koszty. Bardzo prosimy o wsparcie w opiece nad kotami. Pomóżcie nam pomagać, nawet najmniejsza wpłata to ogromna pomoc. Dziękujemy!