Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Tydzień temu wpłynęło do nas zgłoszenie o umierającym na ulicy kocie. Kota zgłosił nam kurier jeżdżący w okolice z paczkami. Z opinii ludzi, którzy mijali kota "leży tak od kilku tygodni... No i co zrobić?"... Zamknąć oczy i iść dalej, nie patrzeć na to, że ktoś pod naszym nosem właśnie umiera.
Kotka w stanie skrajnego odwodnienia, niedożywienia i wycieńczenia od razu trafiła do przychodni weterynaryjnej, gdzie przez kilka dni intensywnie wzmacniano jej organizm. Na szczęście wstępne wyniki badań nie wykazały nieprawidłowości w funkcjonowaniu nerek i wątroby, a o to najbardziej się baliśmy. Wykazały za to, że kotka bardzo długo głodowała, nie piła. Kotka była też pełna pasożytów wewnętrznych, ale i zewnętrznych (wszawica i świerzb). Poza tym walczymy z silną infekcją dróg oddechowych u kotki. Kiedy kotka stanie o własnych łapkach czeka ją również zabieg stomatologiczny, bo niestety zęby są w bardzo kiepskim stanie. W większości połamane.
Niestety, na miejscu okazało się, że dramat nie toczy się wokół jednego kota, a blisko ponad 20 kotów. Jeszcze tego samego dnia razem z kotką w ciężkim stanie zabrane zostały dwa najbardziej wychudzone kociaki, w tym jeden z kocim katarem.
Wiedzieliśmy, że musimy tam wrócić. Wiedzieliśmy, że te koty nie mogą liczyć na wsparcie ani gminy, ani mieszkańców, którzy jedyne co potrafili "dla kotów" zrobić, to rzucić im chleb z masłem. Nic dziwnego, że wszystkie, dosłownie wszystkie koty z tego miejsca są skrajnie wychudzone, głodne... Od tygodnia jesteśmy na miejscu codziennie. Każdego dnia karmimy potężne stado niekastrowanych kotów i obserwujemy teren, by dokładnie i rozsądnie zająć się w tym miejscu kwestią kastracji, ale przede wszystkim adopcją i oswojeniem kotów, by jak najmniej z nich wróciło w miejsce, w którym nie ma żadnej opieki i wsparcia dla wolno żyjących kotów.
W sobotę ponownie udaliśmy się na miejsce w celu dokładnego rozeznania w terenie i złapania najbardziej chorych/chudych kotów lub kotów, które mogą być już wyłapane na zabiegi kastracji. Dramat się potwierdził. Wróciliśmy z 6 skrajnie wychudzonymi kotami i kociakiem z zalepionymi oczami. Jeden z dorosłych kotów leżał nieruchomo na chodniku bez sił do walki, ucieczki... W stanie zagrożenia życia trafił do szpitala.
Od tygodnia karmimy koty, które za każdym razem tak samo rzucają się na jedzenie, jakby jutro miało go już nie być i znowu czekał je głód... niestety końca nie widać. Dziś na miejscu pojawiły się kolejne kociaki z kocim katarem, pełne wszołów, pasożytów. Kolejne okrutnie głodne i chude koty...
Łącznie zaopiekowaliśmy się 15 kotami z tego stada i psem...
Tak, dobrze czytacie, psem. Nie da się pomagać tylko kotom kiedy widzimy krzywdę innego zwierzęcia. Nie mogliśmy go zostawić, a właściwie jej... Wyrzucona z domu do kojca, bez wody w upalne dni, bez jedzenie czy czystego schronienia. Biegająca wśród własnych odchodów, pozbawiona człowieka, którego tak kocha. Ciesząca się gdy tylko się do niej podchodziło... z nadzieją, że być może wróci jeszcze do domu, dostanie posiłek czy łyk świeżej wody...
Potrzebujemy Waszej pomocy, by na tym nie skończyć, by zająć się wszystkimi kotami, które jeszcze tam zostały.... a jest ich dużo, nie udało nam się zliczyć jeszcze jak bardzo. Pilnie potrzebujemy karmy dla kotów, karmy dla psa, podkładów higienicznych, żwirku i pieniędzy na leczenie oraz profilaktykę weterynaryjną wszystkich zwierząt.
Loading...