O Azylu, którego może zabraknąć...

Supported by 926 people
42 372 zł (13,24%)
To reach our goal: 277 628 zł
Adopcje

Started: 05 March 2024

Ends: 01 January 2025

Hour: 22:00

Zdarza się, że przychodzą do nas tylko po to, żeby umrzeć - w cieple, spokoju, otoczone szacunkiem... Bez świstu bata i sznura zaciskającego się na szyi. To dla nich 18 lat temu kupiliśmy gospodarstwo. Wtedy też powstała Fundacja "Nasza Szkapa", a my zaczęliśmy czynnie tworzyć Dom dla ludzko-zwierzęcej rodziny.

Był 2006 rok. Choć zima zbliżała się wielkimi krokami, a do wychodka trzeba było biec aż za stodołę... Chociaż ogrzanie wyziębionych pomieszczeń graniczyło z cudem... I pomimo tego, że stara studnia zapewniała około 10 litrów wody dziennie - już wtedy byliśmy u siebie!

Bardzo szybko każdy wolny kąt zapełniły zwierzęta w potrzebie. Podczas remontu było to wyjątkowo trudne do ogarnięcia, ale nie mogliśmy czekać. Bo one czasu nie miały...

Żeby związać koniec z końcem, wszystkie prace wykonywaliśmy we własnym zakresie. W pomoc zaangażowała się cała rodzina. Każdy włożył kawałek serca w budowanie Gospodarstwa Zerówka. Tak nazwaliśmy nasz kawałek świata.

Dramaty końskie, psie, kocie nakładały się na siebie. Dnie płynęły zbyt szybko. Wciąż w biegu, skupieni byliśmy na niesieniu doraźnej pomocy.

I tak jest do dziś. Niektóre zwierzęta trafiają do nas zbyt późno... Wtedy żal wylewa się morzem łez. A gdzieś w głębi pojawia się pytanie - czy robią miejsce dla kolejnej biedy w potrzebie...?

Nie jest łatwo znaleźć równowagę pomiędzy bezpośrednim niesieniem pomocy a inwestycjami w infrastrukturę. Z jednej strony można śmiało stwierdzić, że konie na przykład nie potrzebują złotych żłobów, aczkolwiek wybiegi z bezpiecznymi ogrodzeniami to już podstawa bytu jednostki takiej jak nasza. Niezbędne są również izolatki. A żadna złotówka nie chce się pomnożyć, żeby dało się ją wykorzystać dwa razy. Początkowo mieliśmy do dyspozycji tylko albo aż 3 hektary gołej ziemi...

Zaczynaliśmy od bardzo skromnych ogrodzeń. Niestety kiedy zaczęły się rotacje w stadzie i pojawiły się wraz z nimi konie mniej subtelne, zrozumieliśmy, że ogrodzenie musi sprostać pomysłom najbardziej wybitnych, specjalizujących się w ucieczkach indywidualności.

Ostatecznie po latach kompletnie łysy krajobraz zamienia się w zieloną oazę.

Historie naszych Podopiecznych można by opowiadać niemal jak baśnie z tysiąca i jednej nocy. Jedną z najbardziej znanych jest opowieść pisana kopytkiem Złotego - źrebaka skazanego na rzeź z powodu przykurczu ścięgien w przednich nogach. Kiedy właściciel stracił nadzieję, że Złoty wyrośnie na wartościowego konia, sprzedał go do rzeźni, jednak w trasie zdarzył się wypadek. Złoty trafił na przechowanie do czasu kolejnego transportu do pewnego handlarza, który zadzwonił do nas z prośbą o uratowanie tego wyjątkowego dzieciaka.

Weterynarze rozkładali ręce i dawali Złotemu góra kilka miesięcy życia, zanim nogi ugną się pod rosnącym ciężarem dojrzewającego konia. Czasami dla dobra zwierzęcia trzeba podjąć najtrudniejszą decyzję, lecz w tamtej sytuacji czuliśmy, że to jeszcze nie koniec...

I dziś jesteśmy 8 lat później, a Złoty wciąż rozrabia niczym mały źrebaczek!

Są też konie, o których dowiadujemy się za późno... Czara stanęła na naszej drodze, kiedy jej organizm był już zupełnie wycieńczony. Niekończąca się głodówka, liczne rany i choroby okazały się silniejsze od mocy serc zaangażowanych w ratowanie klaczy [*]

Taka jest nasza codzienność. Walka o przetrwanie kolejnego życia i o trwanie azylu musi toczyć się w tym samym miejscu i czasie. Radości i smutki przeplatają się ze sobą... Bo jak nie cieszyć się, kiedy malutka kuchnia letnia przeistacza się w Kocie Miasteczko albo w miejscu chlewika powstaje psiarnia?

I jak nie zapłakać, kiedy trafiają pod nasze skrzydła dzieci, dla których jutro nie nadejdzie...?

Możemy jedynie walczyć o najlepszą opiekę i spokojną śmierć dla nich. Bez zimnych ciężarówek, głodówki przed ubojem, bez krzyków niecierpliwych handlarzy...

Azyl fundacji to wyjątkowa przestrzeń. W tym miejscu wszyscy pracujemy równo. Również sprzęty i budynki nie są oszczędzane. Tylko boli gdzieś tam w środku, że brakuje funduszy na doprowadzenie drogi do gospodarstwa, bo codzienność mogłaby być lżejsza...

Brakuje środków na wymianę instalacji elektrycznej, która pracuje na najwyższych obrotach. Zwłaszcza zimą.

Brakuje złotówek na wymianę i zabezpieczenie instalacji wodnej... Jednak kiedy przekuwamy dzięki Waszemu wsparciu smutek w radosne merdanie ogonów, wszystkie troski odchodzą na drugi plan!

I chcielibyśmy działać dalej... Doszliśmy jednak do ściany. Kolejna zima będzie ostatnią, jeśli nie doinwestujemy gospodarstwa. Dziurawy dach stajni, domagający się generalnego remontu dom, brak dojazdu - to zbyt wielkie zaległości, żeby można było z nimi dalej funkcjonować. 

Dlatego zwracam się z pokorną prośbą o pomoc - ocalmy wspólnymi siłami nasz azyl. Nasz Dom. Bo jego może wkrótce zabraknąć, a te wszystkie bezbronne istoty na to nie zasłużyły...

Aga i Zwierzaki Naszej Szkapy

Supporters

Loading...

Organiser
3 actual causes
63 ended causes
Supported by 926 people
42 372 zł (13,24%)
To reach our goal: 277 628 zł
Adopcje