Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Dziękujemy za sianko! podpisano: Niunia i Ares
Śmierć. Temat, o którym trudno się rozmawia. Tym bardziej, jeżeli wpisuje się na stałe w kalendarz… Bo wyobraźcie sobie 200 chorych zwierząt w jednym miejscu. Większość – nieuleczalnie chorych. Więc prawie codziennie przychodzi śmierć.
Naprzeciw tego ludzkie głowy. Psychika, która musi unieść ciężar. Bo tak trzeba. Czuję w tej chwili potrzebę wytłumaczenia się. Często nie potrafię dopiąć wszystkiego. Zdarza się, że nie odbieram telefonu albo nie odpisuję na wiadomości. Czasami płaczę lub złoszczę się bez powodu. Bo… prawie codziennie odchodzi jeden z moich Przyjaciół.
Tak. Zwierzęta są nie tylko dla mnie, ale dla całego zespołu, Przyjaciółmi. Poświęcamy siły, zdrowie i czas… Najpierw, żeby przynieść pierwszy ratunek, tzn. kupić, chwilę później zaczyna się jednak prawdziwa walka. Jak już są w domu. Oswajanie, leczenie… głaskanie – głaskanie jest bardzo potrzebne, zwłaszcza kiedy już wiadomo, że nadszedł moment pożegnania.
Czas to najdroższa waluta. Nigdy nie wiem, ile go dostanę. Nauczyłam się, że nie mogę oczekiwać od świata, aby wszystko kończyło się dobrze. Dlatego zdarza się, że nie mam ochoty wdawać się w nieistotne w moim osądzie spory, przepychanki czy debaty. Prawdziwy sens życia odnajduję tutaj – w tym pokoju, domu, w stajni czy na wybiegach. To jest ta najważniejsza rzeczywistość. Bo mój czas też ucieka, więc działam, dopóki jest taka możliwość. Bo tak trzeba.
Świadomość, że w tym wszystkim nawet przez chwilę nie zostaję sama – jest bardzo ważna. Niektórzy z Was wspierali ideę jeszcze przed narodzinami Naszej Szkapy. Niektórzy dołączyli dziś. Dobre słowo, wesołe zdjęcie czy chwila rozmowy to wartości, których nie da się wycenić. Wsparcie finansowe z kolei przekuwamy na kolejne ocalone życia, pełne brzuszki i coraz lepsze wyposażenie gospodarstwa fundacji. Kto by pomyślał, że jeden koń wykupiony 13 lat temu spowoduje taką lawinę…
Dziś jednak mimo wszystko przynoszę dobre wieści – Pom jest już bezpieczna w Zerówce.
Bianka zaaklimatyzowała się w stadzie i – jak na swój stan zdrowia – czuje się bardzo dobrze.
Jedna z kózek wykupionych z likwidowanego mini zoo urodziła dwa koźlątka.
Dziękuję, że jesteście, wcale nie dlatego, że tak trzeba.
Aga
Loading...