Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
DZIĘKUJEMY! Dzięki Wam przetrwaliśmy ten rok za to z całego serca w imieniu dwu- i czworonogów DZIĘKUJEMY!!!
Aga ze szkapoStada
Zima jest trudnym okresem dla każdej organizacji, która zajmuje się zwierzętami. Stos rachunków rośnie, błoto na zmianę ze śniegiem oblepia buty i ubrania, a wszyscy wypatrujemy cieplejszych dni, żeby ogrzać dłonie i serca...
Kiedy minus na koncie nie pozwala na pomaganie tym, które pomocy potrzebują... Kiedy brak finansów definiuje granicę. Kiedy brakuje już łez...
Każdy telefon to stres. Bo jak odmówić, kiedy dostaje się informację, że 2-letni kucyk idzie na rzeź? Ale przede wszystkim musimy zapewnić byt już uratowanym. O nich mało kto pamięta. A ONE są żywe, namacalne i z konkretnym apetytem na karmę czy sianko...
Co poza debetem dziś mamy? Mamy do zapłaty rachunek za wodę, podatek rolny, trzeba opłacić wywóz śmieci, a w szufladzie leży faktura od weterynarza. Pora też ubezpieczyć samochód. Z kolei opłaty za pensjonat osiągnęły zawrotną kwotę 20 000 zł...
Nasi Podopieczni są zupełnie nieświadomi problemów, z jakimi aktualnie się borykamy. Ufają nam ślepo - bo przecież ten DOM kojarzą jako bezpieczny azyl... My wyrwaliśmy je z ulicy. My je oswoiliśmy.
Kotka Jeżyka znalazłam na jezdni, konał przy krawężniku. Samochody jeden za drugim przejeżdżały (było to w godzinach popołudniowego szczytu), ale nie zatrzymał się nikt! Bo kogo obchodzi kupka zakrwawionego futra...
Zaś nasze psiaki pochodzą z opuszczonego gospodarstwa. Kiedy Starszy Pan wyjechał zabrany przez karetkę, zostały same sobie. Próbując wyłapać szczenięta, odkryliśmy w stodole szczątki zwierząt ukryte pod słomą... Szczęśliwej 9 udało się przetrwać pomimo braku karmy i wody. Do dziś z tamtej interwencji mieszkają z nami Lilka, Brutka i Sara, które serdecznie polecają się do adopcji wirtualnej.
Te historie można mnożyć!
Można też napisać nowe...
Tylko najpierw musimy przetrwać.
Musimy przetrwać... Ku pamięci Klary - naszej Wojowniczki.
Beatka po:
Klara (klacz odebrana interwencyjnie - przechowywana w szklarni bez dostępu do wody, z wadą zgryzu i kontuzją nogi, w końcu przestała się podnosić, co spowodowało liczne odleżyny - okazało się, że jest jeszcze źrebięciem...).
Klara kilka lat później - dorosła i ufna, choć zaniedbania z dzieciństwa poskutkowały upośledzeniem układów ruchu oraz pokarmowego:
Lucy - bernardynka, o której dowiedzieliśmy się dzięki informacji od lekarza weterynarii:
Lucy do końca została w naszym gospodarstwie:
Figa - znaleziona z zaawansowanym kocim katarem, lekarze nie dawali jej nadziei na odzyskanie wzroku, stan koteczki był tak ciężki, że dosłownie walczyliśmy o jej życie...
Figa kilka miesięcy później:
Gabi przed - w dniu kupna miała zaledwie dwa lata i już 9 poprzednich właścicieli. Była sprzedawana z rąk do rąk ze względu na agresję. W ostatnim domu zaniedbana do tego stopnia, że wycierała sierść aż do krwi. Zdiagnozowane liczne wszoły oraz grzybica. Charakter klaczy nie ułatwiał jej leczenia...:
Gabi po - choć rehabilitacja trwała bardzo długo, dziś Gabi jest przewodniczką stada, wprowadza nowe konie do naszej rodziny, opiekuje się słabszymi, ale przede wszystkim... uwielbia towarzystwo ludzi i pieszczoty!
Zagłodzony Piesek wyrzucony na poboczu w pobliżu lasu...
Piesek po kilku tygodniach był na tyle stabilny, że lekarz weterynarii zdecydował się na operację nowotworu, który został zdiagnozowany w trakcie leczenia:
Boston - zostaliśmy poinformowani o jego przypadku przez lekarza weterynarii. Tylne nogi konia były oskórowane w wyniku wypadku podczas próby jego transportu do ubojni. Miał tam trafić ze względu na agresję. Poza tym koń był skrajnie wychudzony:
Leczenie i rehabilitacja trwały bardzo długo, jednak udało się Bostonowi przywrócić radość z życia:
Malutka - przyjęliśmy ją ze wstępną diagnozą złamania nogi. Okazało się, że był to ogromny ropień po kontuzji, ale na szczęście kości nie zostały uszkodzone.
Malutka po:
Lilka w dniu odbioru - w gospodarstwie były liczne szczątki psów, wśród których sunia wydała na świat kolejny miot... Wystraszona, nieufna, nie reagowała na obecność człowieka:
Lilka aktualnie poleca się do adopcji wirtualnej!
To tylko niektóre metamorfozy, w jakich mogliśmy uczestniczyć. Niektórzy Podopieczni trafili do nas tylko po to, żeby spokojnie przejść na drugą stronę Tęczowego Mostu... Niestety czasu nie da się cofnąć. Niekiedy też pomoc przyszła zbyt późno lub walka z chorobą okazała się nierówna... Hasło "hospicjum dla zwierząt gospodarskich" wciąż budzi przeróżne reakcje. Niedowierzanie, kpina, zainteresowanie czy podziw. Z taką działalnością ludzie nie spotykają się na co dzień, dlatego często muszą dopytać. Jeszcze większe emocje wywołuje fakt, że nie jesteśmy dotowani ani przez UE, ani przez żadne państwo czy samorząd.
Dlatego prosimy - nie zostawiajcie nas. Wierzę, że przetrwamy, wierzę, że jeszcze słońce zaświeci w naszym azylu...
Loading...