Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Z całego serca dziękujemy za pomoc dla Nayi i maluszków. Z radością informujemy, że zarówno maluchy jak i ich mama znalazły nowe, szczęsliwe domy :)
Judaizm naucza, że „jeśli człowiek niszczy jedno życie, to jest tak, jak gdyby zniszczył cały świat. A jeśli człowiek ratuje jedno życie, to jest tak, jak gdyby uratował cały świat” - źródło Wikipedia.
I choć odnoszone to było zwykle do ludzi i ich działań, polegających na pomaganiu innym, to bardzo łatwo znaleźć odpowiednik dla tych słów również w pomaganiu bezdomnym zwierzętom. Bo niektóre z nich są tak samo bezbronne i skazane na człowieka jak ludzie w czasach wojny i okupacji.
Naya - koteczka w bliżej nieokreślonym wieku. Zwykła buraska, która żyła w okolicach stacji PKP, w jednej z wiejskich miejscowości w woj. podkarpackim. Jak długo tam mieszkała, pewnie też nikt tak naprawdę nie wie.
Zgłoszenie o kotce otrzymaliśmy końcem lipca. Ale nie dotyczyło tylko jej, bo jak się okazało, nie była sama. Koteczka miała pod opieką czwórkę swoich, około 10-dniowych dzieci. Pani, która je wypatrzyła, rozpaczliwie szukała dla nich pomocy, bo w miejscu, gdzie żyły nie miały szans na przetrwanie.
Ludzie dokarmiali kotkę, ale widok leżących na gołym betonie, wtulonych w siebie maluchów nie pozwalał nikomu spać spokojnie. A przynajmniej nie tym, którzy o tym wiedzieli - nam również. Ale ciągle, jak bumerang powracało pytanie - gdzie je ulokować? Nasze domy tymczasowe zakocone po sufit, niektóre wyłączone z przyjęć po wirusówkach.
I nagle odezwała się jedna z opiekunek. Udało jej się zsocjalizować kotkę zajmująca izolatkę, z innymi kotami i zwolnił się pokój. To był cud. Kocięta natychmiast zostały zabezpieczone i ulokowane w domu tymczasowym.
Mama, początkowo wystraszone, już po kilku chwilach okazała się super miziakiem. Dzielnie opiekuje się maluszkami, jest bardzo grzeczna. A maluszki - chyba im lepiej wtulać się w pluszowego misia kiedy nie ma obok mamy, niż w goły, zimny beton.
Całego świata nie uratowaliśmy, ale udało się uratować pięć kocich żyć. Wiemy, że długa droga jeszcze przed nami i do happy endu daleko. Wiemy, że utrzymanie i odchowanie kociąt przez okres około 3 miesiecy, badania, profilaktyka, kastracja matki, pochłonie mnóstwo pieniędzy. Ale wiemy, że nie zostaniemy z tym sami. Bo oprócz nas jest wiele osób, które pomagając, ratują świat i czynią go lepszym.
Loading...