Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Kochani, Nelly jest już po operacji. Dochodzi do siebie! Wszystko będzie dobrze. Ogromnie Wam dziękuję. Jesteście najlepsi!
Nelly trafiła do Eweliny, kiedy była niespełna półtoramiesięczną kruszynką - jak na jej rasę była maleńka, do tego wychudzona. Ważyła zaledwie 850g! W zasadzie mieściła się na dłoni... Spojrzałam w jej czarne jak węgielki oczy i poczułam, że mała już skradła nasze serca. Radość z obecności nowego członka rodziny nie trwała jednak długo...
Zaczęły się problemy. Ewelina zauważyła, że Nelly dziwnie i gwałtownie rusza głową, a jej ruchy są bardzo nieskoordynowane. Gdy miała 3 miesiące, zaczęła wymiotować. Do tego doszły też dolegliwości jelitowe. Dzięki szybkiej reakcji weterynarze wykryli bakterię (gardia lambila). Walczyliśmy z tym paskudztwem długo, ale w końcu się udało! Już wszystko miało być dobrze... Niestety, dolegliwości zaczęły wracać mimo, że Nelly była pod stałą opieką lekarzy i przeszła na specjalną dietę.
Wtedy spadła na nas kolejna zła wiadomość... We wrześniu ubiegłego roku Nelly dostała pierwszą cieczkę i wszystko było w porządku. Do czasu. Po 2 miesiącach Nelly znów zaczęła krwawić i nie przestawała aż do połowy lutego, mimo ciągłych wizyt u lekarzy (USG, wymazy, badania krwi) i leczenia. Jakby tego było mało, znów zaczęły się problemy jelitowe (wymioty, biegunki, problemy z oddawaniem moczu). Serce pękało, kiedy obserwowaliśmy, jak nasza malutka dziewczynka cierpi... Powoli zaczynaliśmy rozkładać ręce z bezradności. Ale pojawiło się światełko w tunelu! Jeden z weterynarzy zasugerował, że krwawienia mogą być związane z niewydolnością układu pokarmowego. Nelly po jedzeniu coraz częściej szarpała głową i wykonywała gwałtowne ruchy. Wyglądało to strasznie...
Nelly miała zaledwie rok, więc kiedy zaczęły rosnąć jej siwe włosy, byliśmy w szoku! Roczny psiak i siwe włosy? Nelly jest śliczną, czarną suczką, więc siwizna była widoczna bardzo wyraźnie. Dotychczasowe leczenie nie przynosiło żadnych efektów, a mała męczyła się coraz bardziej. Lekarze zaczęli podejrzewać poważniejszą chorobę i zrobili w tym kierunku badania krwi. Badanie potwierdziło przypuszczenie, że może to być zespolenie wrotno-oboczne. Jednak dopiero kolejne badania USG pozwoliły postawić diagnozę: zewnątrzwątrobowe zespolenie śledzionowo czcze. Nazwa choroby nic nam nie mówiła, ale budziła lęk... Schorzenie to trzeba leczyć operacyjnie. Koszt jest tak wysoki, że nie stać nas na ratowanie życia naszej Nelly... Ale nie wyobrażamy sobie poddać się, stracić ją! Tak długo już walczymy o jej zdrowie a teraz, kiedy ratunek jest na wyciągnięcie ręki... Nie wyobrażam sobie jej nie pomóc. Ale zwyczajnie nie mam za co. To takie okrutne!
Jest jeszcze ona - moja babcia. 33 lata temu w wypadku straciła nogę i doznała wielu obrażeń. Do niedawna poruszała się o kulach, od jakiegoś czasu jest skazana na wózek inwalidzki i praktycznie nie wychodzi z domu. Nelly jest jej małym powiernikiem i towarzyszką w chwilach samotności i smutku. Na samą myśl, że Nella mogłaby nie wyzdrowieć, babcia płacze, bo teraz ma się do kogo przytulać i porozmawiać, gdy jest sama.
My ze swojej strony staramy się pomóc Nelly w miarę naszych możliwości. 8mego maja mieliśmy konsultację w Zgierzu u doktora Jacka i uzgodnienie terminu operacji - 29/05.
Z całego serca prosimy o pomoc. Upływ czasu nie służy temu schorzeniu, a objawy będą się nasilały. Nikt z nas nie chciałby patrzeć, jak takie maleństwo cierpi i nie można mu pomóc... Kochani, bardzo potrzebuję Waszej pomocy. Wierzę, że się uda. Nie mam wyboru...
Loading...