Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Drodzy Pomagacze, bardzo Was proszę, abyście na chwilę zamknęli oczy i wyobrazili sobie taką sytuację:
Jesteście dzieckiem. Żyjecie beztrosko w poczuciu bezpieczeństwa, którym obdarza Was Wasza mama. Bawicie się z rodzeństwem, a gdy jesteście zmęczeni, zasypiacie w ramionach mamy. Cały świat jest taki ciekawy i stoi przed Wami otworem. Pewnego dnia do Waszego domu przychodzi obcy człowiek i mimo wołania Waszej mamy i mimo Waszego płaczu, zabiera Was. Nie wiecie, co się dzieje...
Człowiek przynosi Was na pusty, pozbawiony zieleni plac, gdzie stoi sklecona z desek szopa i zakłada Wam łańcuch na szyję. Odchodzi.
Zostajecie sami, przykuci na łańcuchu do szopy. Strach, przerażenie, panika. Miotają Wami uczucia, których do tej pory nie znaliście. Boicie się tak bardzo, że Waszym ciałem targają dreszcze. Łzy zalewają Waszą twarz. Wołacie, błagacie o pomoc, ale nikt nie słyszy waszego wołania.
Próbujecie się uwolnić i wrócić do mamy, ale łańcuch okalający Waszą szyję jest barierą nie do pokonania.
Przychodzi pierwsza noc. Tulicie się w kłębek i płacząc, drżąc ze strachu i zimna staracie się zasnąć. Może to tylko zły sen i gdy się obudzę wszystko będzie dobrze? Samotność, przerażenie… Ciche szlochanie, którego nikt nie słyszy. Ale to nie sen... Tak mija następny dzień, następna noc… Dni zdają się zlewać w jedno. Ten sam szary obraz i samotność.
Powoli umiera w Was nadzieja. Latem słońce wypala Wasze ciało, zimą ból przemarzniętych kończyn jest nie do zniesienia. Zasypiając macie nadzieję, że zamarzniecie i nie będziecie musieli się już budzić w Waszym koszmarze. Chcecie umrzeć, ale nie macie chwytnych dłoni, które mogły by pomóc w ukojeniu tego bólu.
Tygodnie, miesiące, lata. Zaczynacie tracić wzrok. Z każdym dniem wszystko robi się zamazane, aż w końcu nie widzicie już nic. Tkwicie samotnie w ciemności. W koszmarze, który nie chce się skończyć. Łańcuch, który wbija się szyję jest teraz drogowskazem, jak trafić do szopy.
Ile jeszcze? Czy Bóg pozwoli mi w końcu umrzeć?
Czy potraficie to sobie wyobrazić? Czy potraficie poczuć ten ból? Powiecie, że to jakiś koszmar, ale to wydarzyło się naprawdę. Tak żył i cierpiał przez 9 lat Misiu. Przykuty do łańcucha, gdy był szczeniakiem i pozostawiony tak przez długich 9 lat...
Dziś już ślepy i schorowany, nie w skutek wieku, lecz wyniszczających warunków w jakich żył. Zapewne jego koszmar trwał by do chwili, gdy Bóg wreszcie pozwoliłby mu odejść, ale jego Pana zabrał pierwszego. Ludzie poinformowali nas o śmierci właściciela i losie psa, a gdy go zobaczyłyśmy – rozerwało nam serce. Znalazłyśmy miejsce w domowym hotelu i zabrałyśmy go. I wiecie – ten pies, mimo tak niewyobrażalnego cierpienia, którego doświadczył, który całe życie spędził samotnie na ledwo metrowym łańcuchu, który kompletnie nic nie widzi, nie stracił wiary, nadziei i łagodności.
Jest stworzeniem tak bardzo złaknionym kontaktu i obecności człowieka, że chciał nas dosłownie zalizać. Cudowny, łagodny z sercem wypełnionym miłością. Nie zostało mu wiele czasu, bo jest bardzo schorowany, ale chcemy, by ten czas był dla niego najszczęśliwszy i łzy spływają na po twarzy na samą myśl, że nie może zobaczyć trawy, błękitnego nieba i tego wszystkiego, co go ominęło.
Kochani Pomagacze. jeśli ta istota skruszyła Wasze serca, tak jak nasze, jeśli jej dalszy los nie jest Wam obojętny, jeśli czujecie się odpowiedzialni za to, co zrobił jej inny człowiek, BARDZO PROSIMY Was o POMOC!
Zbieramy środki na:
- leczenie Misia;
- konsultację okulistyczną, bo jak stwierdzono tu na miejscu, utrata wzroku nie jest wynikiem tzw:.„ślepoty starczej” i istnieje nadzieja na poprawę widzenia;
- zapewnienie Misiowi pobytu w hotelu, którego koszt wynosi 400 zł miesięcznie.
Jeśli tylko możesz – PROSZĘ, pomóż. Spraw, by ten zapomniany przez świat pies miał zapewnione wszystko, co najlepsze! Bardzo Was prosimy w imieniu tej cudownej i tak bardzo skrzywdzonej istoty.
Loading...