Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Trzeba to sobie nareszcie powiedzieć. Romeo, Liczi, Wiarus, Atena, Homer, Velvet, Dunaj, Tycjan, Sabat, Frytka, Bonus, Delta, Bonus - prawdopodobnie zostaną z nami do końca. Mają minimalne lub zerowe szanse na adopcję. W powodzi ogłoszeń prezentują się słabo. Konkurencja jest miażdżąca. Kto wpadnie na pomysł przyjęcia do siebie psa starego, dużego, czarnego, wycofanego, chorego i po raz drugi - starego. Żeby był ze złota, a one są ze złota, wierzcie mi. Nie wierzycie. Nikt nie chce w to uwierzyć...
To jest Romeo. Rok w gestii gminy w kojcu w Sadku. Wywózka do Szczytów. Rok w Szczytach. Zawrócony przez nas z prostej drogi na śmierć do hotelu pani Sylwii w Lublinie, gdzie przebywa do dziś. Przeszedł długą drogę. Myśli, że jest u siebie. Jest szczęśliwy, tego chcieliśmy. Jego szczęście to 350 zł miesięcznie. Nie opłaca się, ale warto!
Na tych samych hotelowych kanapach śpi nasza Liczi. Od początku istnienia fundacji jest z nami. Była roczniakiem, jest stateczną - 6-letnią panią. Ma na koncie nieudaną adopcję i 3 lata resocjalizacji w najlepszym możliwym miejscu - w Artemidzie. Przepiękne sesje zdjęciowe, wiele przełomów, które razem przeżywaliśmy. Ale nie ma domu. Jej eksterier nie pomaga, takich suczek jest tysiące w schroniskach i na bezdomności. Ale Liczi jest szczęśliwa. Do domu się nie wybiera, bo nie wie, że nie jest u siebie. Święty Nigdy - jak wiadomo - nie przyjdzie, a jej dom to domowy hotel. Kosztuje 350 zł miesięcznie. Było więcej.
O Wiarusie już kilka razy pisaliśmy, bo takie zbiórki jak ta - musimy wznawiać, jeśli chcemy tym psiakom zapewnić szczęśliwe życie przy braku własnego domu. Wiarus to ideał, pies bezproblemowy, marzący o człowieku, zazdrosny o niego, a jednak ten człowiek, wbrew zapewnieniom - wycofał się z adopcji. Z opłaty na jego utrzymanie też. Ciekawe, jakbyśmy my się tak nagle rozmyślili w sprawie Wiarusa. Na profilowym Wiarus to ten siwiuteńki, zaraz za Romeo na kanapie. Sama słodycz.
Na zdjęciu powyżej Delta. Nie marzyła o takim szczęściu jak dom tymczasowy u Uli. Jest po operacji usunięcia oka, które jej ktoś trwale uszkodził. Cichutka, lękliwa, schodzi z drogi każdemu. Podobnie jak 11-letnia Frytka - zostanie zapewne na zawsze w fundacji.
Powyżej - Tycjan i Sabat - u Marzeny pod Łodzią. A na ostatnim zdjęciu Homer u Magdy w Lublinie. Lepszy święty Nigdy na hotelowym dywanie niż ulica, zamknięte schronisko, głód i zimno na zawsze. Nasza dwudziestka ocalonych może sobie pogratulować szczęścia. Prosimy o pomoc, by ich życie było już tylko takie, jak mają.
Jedna trzecia naszych psów to te, dla których dom byłby cudem. Znalezienie własnego człowieka jest równie prawdopodobne jak, cytując Parandowskiego - "spotkanie dwóch gwiazd na pustkowiu wszechświata". Są u nas bezterminowo. Kosztują kilka tysięcy złotych miesięcznie. Od kilku lat miesiąc w miesiąc kilka tysięcy złotych. Dzięki Wam i Waszym wpłatom żyją w warunkach, wyglądających jak domowe. Nie wiedzą, że są niczyje i niczyje zapewne pozostaną.
Loading...