Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Kochani Przyjaciele, bardzo dziękujemy. Dzięki Waszej pomocy zbiórka osiągnęła cel. Zbiórka bardzo długo trwała, bo ponad rok. Przez ten czas, wszystkie gromadzone środki sukcesywnie szły na utrzymanie naszych fundacyjnych sierotek. Dzięki Wam było nam duzo łatwiej. Pod koniec zbiórki do zebrania pozostało ok 4 tyś zł. Przyszło nam żyć w trudnym czasie. Dzięki Waszej ogromnej mobilizacji będzie nam duzo łatwiej przebrnąc przez ten trydny czas. DZIEKUJEMY❤️
Nie wiem, od czego zacząć. Czy od tego, że pomaganie, zwłaszcza tym najmniejszym, najbardziej bezbronnym, najbardziej potrzebującym jest cudowne? Czy od tego, że pomaganie to też ból, łzy, i bardzo często walenie głową w mur? Czy, że najgorsza jest bezsilność...
Kiedy zaczynasz pomagać, jesteś pełna wiary, optymizmu i nadziei. Wierzysz, że nie może być źle, bo przecież to, co robisz, jest dobre. Niestety, proza życia bardzo szybko wali cię jak obuchem w głowę. Zaczyna docierać, że na wszystko musisz mieć. Że nikt, nic za darmo nie da. Weterynarz nie wyleczy, karma dla zwierząt, nie spadnie z nieba. I wtedy pojawiają się pytania? Czy warto ratować zwierzęta? Czy warto spieszyć im z pomocą? Czy warto poświęcać wszystko, swój czas, rodzinę i gonić za ich szczęściem i życiem?
Kiedy widzisz ich wdzięczność, ich pełne ufności spojrzenia, to wiesz, że pomimo wszystko warto. I żeby nie wiem co, obiecujesz sobie i im, że jesteś i będziesz, dla nich i już nigdy nikt ich nie skrzywdzi. Nie zawsze jest pięknie. Nie raz leją się łzy. Nie zawsze się udaje... Bywa, że musisz pozwolić im odejść. Wtedy jest najgorzej, wtedy serce pęka na milion kawałków. Świadomość, że odchodzą godnie, pozwala dalej ci żyć. Są też cudowne chwile. Kiedy patrzysz na ich szczęście, kiedy widzisz ich radość i to jak ufnie patrzą ci w oczy, to wiesz, że to, co robisz jest dobre. I to daje ci pozytywnego kopa i utwierdza w przekonaniu, że musisz, żeby nie wiem co, musisz spełnić daną im obietnicę.
Od 5 lat prowadzimy fundację. Na początku były tylko koty i my dwie, zakręcone weganki. Od zeszłego roku do naszej zwierzęcej rodziny dołączyły konie. Do tej pory z pomocą dobrych ludzi jakoś dawałyśmy radę. Dziś stanęłyśmy pod murem. Jeszcze nigdy nie było tak źle. Dla nas i zwierząt, które uratowałyśmy, zaczyna się dramat. Popadamy w coraz większe długi, a przecież nie tak miało być.
Miesięczny koszt utrzymania kotów (a mamy ich ponad 40 i w większości chore) to ok. 3000 zł. Miesięczny koszt utrzymania koni to ok. 1000 zł. Koszty ogromne, które zaczęły przewyższać nasze możliwości, ale przecież nie zostawimy ich, prawda? Przecież im obiecałyśmy... One mają tylko nas i... Was.
Wierzymy, że razem damy radę, że i tym razem nie pozostaniecie obojętni. Zawsze mogłyśmy na Was liczyć, więc dlaczego nie teraz. Kochani błagamy, pomóżcie nam wypełnić obietnicę. Potrzebujemy ogromnej kwoty, aby przez kilka miesięcy zapewnić im godziwy byt. Dopóki nie wyjdziemy z tego marazmu.
O bardzo wiele prosimy, ale mamy tylko Was. Błagamy: POMÓŻCIE!
Loading...