Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Kochani, chcielibyśmy Was bardzo prosić o pomoc dla Barona. Chłopak trafił do nas w dość młodym wieku, Błąkał się z psią przyjaciółką na ogrodach działkowych, na przemian przepędzany i dokarmiany przez ludzi. Był bardzo wylękniony, nie dawał się do siebie zbliżyć. Potrafił obszczekać ludzi, których się obawiał, więc wielu ludziom jego obecność przeszkadzała. Zagrożenie, że może mu się coś stać, było coraz większe...
Na szczęście okoliczne wolontariuszki złapały go w klatkę łapkę i przywiozły do nas do Azylu. Mimo że mamy małe możliwości socjalizacyjne tak wylęknionych psiaków, nie było innego wyjścia.
Zablokowaliśmy miejsce na pomoc innym psiakom na kolejne 3 lata, które u nas spędził w kojcu. Z młodego psa zmienił się w dorosłego pięknego Pana Psa - prawdziwego dumnego Barona.
Od psa omijającego ludzi z daleka i obszczekującego, potrafiącego też złapać za łydkę, gdy się odwróciliśmy, zmienił się w psa cieszącego się na widok ludzi, wychodzącego na wybieg tuż koło nas. Bez smyczy, bo nadal nie dawał się nam dotknąć.
Wszelkie szczepienia, zakrapianie od kleszczy były wieczną walką i ogromnym stresem dla niego, ale również dla nas. Przy tak silnym stresie potrafił złapać zębami. Wszystko odbywało się albo zaganianiem do klatki, w której już dał się dotknąć, albo narzuceniem koca gdy schował się w kącie. Takie osaczanie nawet jak raz na miesiąc czy trzy nie nie działało dobrze na jego komfort i zaufanie do nas. Baron jednak potrafił dość szybko wybaczać i mimo lęku brał już przysmaki z ręki, szedł obok nas na wybiegu, ale tylko tyle osiągnęłyśmy przez 3 lata!! Zbyt mało. Bardzo się boimy, że zostanie u nas na zawsze.
Ostatnimi czasy przenieśliśmy go do małego kojca, gdzie mieliśmy nadzieję, że szybciej się przełamie, że spróbujemy wziąć go na smycz. Niestety na smyczy robi tak niesamowite fikołki, że nie ma możliwości skupienia się na spacerze, uspokojenia i nauczenia korzystania z nauki. Wystarczy mała przeszkoda na drodze, by wpadł w panikę i zaczął wywijać salta.
Baronowi potrzebne są najpierw podstawy, czyli zaufanie człowiekowi, by móc dalej wprowadzać naukę smyczy, bliskości, dotyku. Aby znalazł dom potrzeba o wiele więcej, niż my jesteśmy w stanie mu zaoferować. Mieścimy się w „głębokiej” wsi, wokół lasy i pola, zero cywilizacji. Wydawałoby się, że są to idealne warunki, może i tak, ale dla psa, który resztę życia ma spędzić w kojcu z dala od ludzi, bez szans na adopcję.
Baron potrzebuje nauki obycia z ludźmi, domem, ulicą, komunikacją miejską, ruchliwą ulicą, by mieć szansę na DOM. Jest naprawdę kochanym i wesołym psiakiem. Który bardzo chce nawiązać kontakt, ale nie wie jak się za to zabrać. Potrzebuje osoby, która go poprowadzi.
My nie potrafimy przełamać tej ostatniej najważniejszej bariery, jaką jest sam dotyk. Podstawą dalszej nauki. Mamy za dużo psiaków, by poświęcić wystarczającą ilość czasu jemu jednemu.
Jego ostatnią nadzieją, by nie spędzić reszty życia w kojcu, jest hotelik z behawiorystą. Takie miejsca jednak kosztują majątek. Poznaliśmy ostatnio cudowną osobę o naprawdę magicznych zdolnościach – to jedyna nadzieja dla Barona. Pani Eliza wzięła jakiś czas temu od nas sunie, która na sam widok człowieka chowała się za budą dziś mieszka z ludźmi, wsiada do samochodu, bawi się z innymi psami.
Dla Barona to miejsce, w którym nauczy się wszystkiego, co mu niezbędne by mógł szukać domu i rodziny na resztę życia. Jest przepięknym psem, brakuje mu tylko zaufania do ludzi. To dla niego niewyobrażalna szansa. Tak niewiele brakuje. Błagamy Was o pomoc w opłaceniu hoteliku i odmienieniu całego świata Barona. By zmienić życie w strachu w kojcu na dom pełen miłości!
Loading...