Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Łapka Oriona została uratowana.
Kociak na dobre skradł serce Panu doktorowi.
Z całego serca dziękujemy za okazaną pomoc.
"Mam na imię Orion. Niewiele pamiętam z ostatnich dwóch tygodni. Podobno przydarzyło mi się coś złego. Naprawdę ciężko mi sobie przypomnieć. Pamiętam tylko zbliżające się światła, uderzenie i że potem bardzo bolała mnie łapka i ogon. Ból był tak silny, że momentami nie wiedziałem gdzie jestem...
Ostatkiem sił doczołgałem się do ogródka Pani, która zawsze była dla mnie dobra, dokarmiała mnie, kiedy byłem głodny. Wszystko wirowało, a łapka strasznie bolała... Nie mogłem nią ruszać. Nie wiem, co się stało, ale ocknąłem się w zupełnie innym miejscu. Było dziwnie jasno, nie potrafiłem rozpoznać żadnych znajomych zapachów. Co jakiś czas przychodziła Pani, łapka bolała już trochę mniej.
Kiedy na dworze znowu zrobiło się jasno, wsadzili mnie do transporterka i gdzieś pojechałem. W nowym miejscu kręcili się ludzie. Podsłuchałem, że jednym z nich był dr Czingon. Potem znowu niewiele pamiętam, ale obudziłem się z dziwnym uczuciem w łapie. Nic mnie już nie bolało.
Podsłuchałem, że to dzięki doktorowi teraz czuję się znacznie lepiej i to on uratował moją łapkę. Nie do końca wiem, gdzie jestem, podobno jestem teraz podopiecznym Kociej Przystani. Nie znam ich, ale są dla mnie bardzo dobrzy, wokół mam dużo jedzenia i ciągle przychodzą mnie miziać. Czasami widzę, że są smutni. Podsłuchałem, że chodzi o jakieś koszty operacji, że nie mają wystarczająco pieniędzy, czy czegoś takiego... Nie znam się na tym, ale jestem szczęśliwy, że nic mnie nie boli i mogę sobie w spokoju leżeć. Mam swój kąt.
Czasami zastanawiam się, co by było gdyby Kocia Przystań mnie nie przygarnęła, ale wtedy zaczyna chodzić mi ogon i się niepokoję... Ciesze się, że są obok mnie. Chciałbym im pomóc, ale nie wiem czym są te pieniądze. Może inni ludzie wiedzą, co to i mogli by im pomóc. Na pewno wiedzą, przecież na pewno pomagają sobie nawzajem. Ludzie są dobrzy."
Wieczorem, około dwóch tygodni temu do ogrodu jednej z Pań dokarmiających koty doczołgał się kocur w krytycznym stanie. Pani natychmiast zawiozła go do jednej z pobliskich przychodni. To właśnie od nich dostaliśmy ten dramatyczny telefon proszący o pomoc. Kocur niestety z braku warunków nie mógł u nich zostać.
Nie zastanawiając się ani chwili skontaktowaliśmy się z dr Czingonem, który niejednokrotnie pomagał nam w tak ciężkich przypadkach. Doktor zgodził się przyjąć kocurka i dzięki uprzejmości Pani dokarmiającej został on o świcie następnego dnia dowieziony do Zabrza.
Tam po wstępnej diagnozie okazało się, że ma złamaną i skręconą nogę w części piszczelowej, wybity guz piętowy. Padło również podejrzenie o zerwaniu ścięgna Achillesa. Obrażenia najprawdopodobniej spowodowane były wypadkiem komunikacyjnym. Kocurek przez jakiś czas był ciągnięty przez pojazd. Konieczna była natychmiastowa operacja. Zabieg przeszedł pomyślnie, guz został wciśnięty na swoje miejsce, a noga została ześrubowana i wstawiono do niej płytkę.
Orion ładnie się wybudził z narkozy i zniósł wszystko naprawdę dzielnie, bez przerwy chciał się tulić do człowieka. Niestety, po dwóch dniach okazało się, że w ranę wdała się ropna infekcja, a skórę na ogonie objęła częściowa martwica. Zostały zastosowane dreny oraz plastry Granuflex. Wszystkich nas ogarnął strach przed koniecznością amputacji łapki.
Na szczęście, Orion jest silny i powoli wychodzi na prostą. Rana zaczęła się goić, a rokowania są dobre. Jesteśmy pełni nadziei, iż noga będzie sprawna. Jednak cała operacja i koszty hospitalizacji przewyższyły nasze możliwości finansowe.
Walczymy o jego łapkę i prosimy wszystkich Was o przyłączenie się do tej walki. Sami sobie nie poradzimy, ale z pomocą ludzi dobrej woli o wielkim sercu dla kotów na pewno damy radę. Bardzo prosimy o wsparcie dla Oriona.
Loading...