Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Tina adoptowana!
Zeszły weekend był pełen wrażeń! Już myśleliśmy, że to nie nastąpi, a jednak los się do niej uśmiechnął. Nasza kochana Tina została adoptowana przez cudowną rodzinkę, która przyjechała po malutką aż z Gdańska!
Od niedzieli oficjalnie możemy mówić do niej Miszka, jak już wcześniej została nazwana przez swój dom tymczasowy
"To była miłość od pierwszego przeczytania postu" - to słowa pani Iwony, które spowodowały, że zaszkliły nam się oczy. Bardzo dziękujemy za tą adopcję Dzięki temu będziemy mogli pomóc kolejnemu nieszczęściu.
Miszuniu, zawsze pozostaniesz w naszym
4-kilogramowa sunia tkwiła na pełnym słońcu, przypięta do krowiego łańcucha...
To, co inspektorzy OTOZ Animals zobaczyli, kiedy podeszli bliżej, zszokowało wszystkich. Nasi wolontariusze udali się na miejsce po zgłoszeniu, z którego wynikało, że mały pies tkwi całymi dniami przy rozpadającej się budzie. Na miejscu już z ulicy zobaczyliśmy malutką istotę zwiniętą na piasku obok zapadającej się budy.
Zaczęliśmy gwizdać, cmokać, nawoływać malucha, ale on tylko patrzył na nas i nie drgnął ani o milimetr. Powoli nabieraliśmy wątpliwości, czy zwierzę w ogóle żyje i czy nie spóźniliśmy się... Jak najszybciej weszliśmy na posesję, wtedy pies dosłownie ożył! Zaczął skakać, biegać i radośnie piszczeć - odetchnęliśmy z ulgą!
Podeszliśmy z właścicielami do malucha - patrzyliśmy na starszą dziewczynkę, która radośnie tańczyła pomiędzy inspektorami, domagając się głaskania i uwagi. Pomimo upału, wody nie było, a buda stała przekrzywiona i częściowo oparta o siatkę, a częściowo wisząca w powietrzu. Sunia była dość chudą, z licznymi kołtunami i silnym kamieniem nazębnym.
Od razu zwróciliśmy uwagę na łańcuch - karabińczyk był duży i ciężki, kiedy sunia stała, sięgał aż do ziemi. Łańcuch kompletnie niedobrany do wagi zwierzaka powodował przyciąganie ziemi suni do podłoża... Opiekunowie jednak byli z siebie bardzo dumni i z triumfem mówili, że ma ustawowe 3 metry. Miny im zrzedły, kiedy stwierdziliśmy, że chyba nie doczytali zapisu do końca, ponieważ zwierzę nie może być na uwięzi cały dzień, bez przerwy.
Właściciele stwierdzili, że sunia jest już stara, więc jej takie warunki nie przeszkadzają. Do tego "JEST POPSUTA", bo w przeciwieństwie do swojej matki, nie potrafi urodzić ani jednego żywego miotu. Ta informacja dała nam do myślenia i zdecydowaliśmy się obejrzeć Tinę jeszcze dokładniej - już pierwszy dotyk listwy mlecznej suni wskazywał, że nie jest dobrze. Guz na guzie, a właściciele twierdzili, że nic nie widzieli...
Jak bardzo trzeba mieć gdzieś swoje zwierzę, żeby nie zauważyć takiego stanu?! Nie dziwiło nas szczególnie, że malutka sunia nie chciała wchodzić do rozpadającej się budy... Jednak powód przesiadywania psa poza "schronieniem" był inny - Tinka pozwoliła KURZE uwić gniazdo i wysiadywać jajka w swojej budzie❗
Sunia, która była "popsuta" i rodziła martwe szczenięta pomogła kurze wysiedzieć zdrowe kurczęta, a sama w tym czasie leżała w słońcu, w deszczu, w błocie... Właściciele nie zgodzili się na wprowadzenie naszych zaleceń, odmówili też leczenia. Na szczęście podjęli jedną dobrą decyzję dla psa - zrzekli się Tiny. Właśnie jesteśmy z sunieczką w lecznicy - w ciągu godziny postaramy się napisać Wam coś więcej.
Na tę chwilę wiemy tyle, że niezbędna jest hospitalizacja, więc dzisiejszą noc Tinka z pewnością spędzi w szpitaliku. Bardzo prosimy o wsparcie Tinki.
FAKTURY
FAKTURY
Loading...