Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Niestety nie udało się. Feliks odszedł za Tęczowy Most. Od chwili przyjazdu był pod stałą opieką lekarzy. Wyniszczony, słaby. W jego głowie tkwił śrut. Pomimo tego, że otrzymywał silne leki – dostał tak silnego ataku padaczki, że jego serce się zatrzymało. Tak bardzo nam przykro piesku. Tak bardzo źle. Pocieszamy się tylko tym, że nie odchodziłeś na ulicy ani w zimnej budzie. Tylko tyle mogliśmy dla Ciebie zrobić. Odpoczywaj kochany. Biegaj szczęśliwy. Cierpienie już Cię nie dotknie.
Dzień po jego śmierci przyszły wyniki badań. Wiemy już, że cierpiał na zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych. Trafił do nas zbyt późno.
Wyliniały, zagłodzony, skołtuniony, zrezygnowany. Przez kilka dni błąkał się po ulicach Łap. Najpierw był niewidzialny. Nie obchodził nikogo. Potem stał się lokalną gwiazdą, bo policjanci umieścili go na komisariacie, zanim o jego istnieniu powiadomili gminę. Czekał go schron, na podróż, do którego miał czekać 3 dni. Awaryjnie przygarnęła go Pani Karolina.
I wtedy wyszła na jaw straszna prawda. Psiak sobie nie radził. Był pobudzony. Gryzł kraty. I nagle, w nocy zapadła cisza. Ciało owczarka wyginały spastyczne skurcze. Otwarty pysk „łapał smoki”. Atak wyglądał strasznie, a dudnienie kończyn o ściany budy rozchodziło się szerokim echem. Stało się jasne, że tak chory pies nie ma szans w schronisku! Pani Karolina zaczęła rozpaczliwie szukać pomocy. Pisała i dzwoniła, gdzie się dało. Fundacje, stowarzyszenia, osoby pomagające prywatnie. Przyjęcie pod opiekę dużego, wymagającego kosztownej diagnostyki i leczenia zwierzaka to naprawdę wyzwanie. Czas mijał, a kolejne miejsca odmawiały...
Wtedy dotarł do nas film, który Pani Karolinie udało się nakręcić podczas ataku. Wystarczyło kilka sekund, byśmy podjęli decyzję. Przyjmujemy chłopaka! Nie byliśmy świadomi przebiegu akcji ratunkowej rozpaczy Pani Karoliny. Wiedzieliśmy za to, że pies cierpi. Epilepsja? Zapewne, ale na jakim podłożu?
Potrzebna jest specjalistyczna opieka, konsultacja neurologiczna, MRI. Monika i Dorota z Podlasia stanęły na głowie, by przywieźć biedaka, a my w tym czasie organizowaliśmy miejsce w klinice. Jechały pół nocy, w śnieżycy, w koszmarnych warunkach, ale przywiozły go i przekazały do szpitala. Pierwszy etap za nami. Zaczyna się walka. Prosimy Was o wsparcie dla psa, który dostał szansę.
Loading...