Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Pandusia odnalazła swoją rodzinę! Ma niemal bliźniacze rodzeństwo ;) Dziękujemy za udzielone wsparcie! <3
Ciocie znalazły mnie leżącą w polu. Nie miałam siły się podnieść. Ciocie myślały, że mi się coś stało, że jakiś wypadek, ale nie – ja po prostu tak bardzo długo nie jadałam, że już nie miałam siły chodzić.
Bardzo się bałam, płakałam i trzęsłam się ze strachu, kiedy ciocie podchodziły. Mnie do tej pory nic dobrego ze strony ludzi nie spotkało, a teraz stoją nade mną i patrzą, i mówią, że zabiorą, że dadzą jeść. I mnie zabrały, dały jeść i pić, ale ja zwracałam wszystko, co zjadłam. Pojechałam z ciociami do lekarza dla piesków. Chyba nigdy jeszcze tak się nie bałam, nie przestawałam się trząść. Dawniej ludzie to czasem mi chlebek rzucali, ale nikt nie dotykał, nie głaskał, nie przytulał, nie mówił do mnie.
Powiedzieli, że ja mam coś co się nazywa babeszjoza, że to od tych kleszczy, które mam. Nie wiem co to jest, ale cały czas źle się czuję. Pan weterynarz był smutny, ciocie też, czyli to chyba źle, że ja mam tę babeszjozę… Bardzo chce mi się jeść, ale dają mi tylko maleńkimi porcjami, bo mówią, że mój brzuszek nie przywykł do jedzonka, wszystko wylatuje z powrotem, kiedy przyjmę więcej niż kilka łyżeczek. Boli mnie wszystko. Brzuszek, łapki, uszka i nosek... Chyba ludzie mogą być fajni, nie wiedziałam o tym wcześniej, to głaskanie mi się podoba. Bardzo, bardzo chcę żyć…
Malutka otrzymała imię Pandusia. Bo biało–czarna, bo chcemy, żeby taki brzuszek miała jak pandy – okrąglutki. Na razie ma tylko żeberka i skórkę. Pandusia bardzo się nas bała, ale nie próbowała nawet ugryźć, tylko piszczała, skomlała i się trzęsła. Miała chyba milion kleszczy, babeszjoza była do przewidzenia, ale i tak nas przeraziła, tak skrajnie zagłodzone pieski w takim stanie często nie przeżywają. Pozbyłyśmy się kleszczy, dajemy kroplówki kilka razy dziennie, leki i bardzo się boimy że malutka może nie przeżyć.
Leczenie Pandusi jest kosztowne, musi być cały czas pod opieką weterynarza, przyjmować leki, prawdopodobnie będzie miała przetaczaną krew. Leczenie malutkiej potrwa długo, a my zwyczajnie nie mamy na to środków. Prócz leków potrzebujemy też dobrej karmy dla malutkiej, suplementów…
Bardzo Was prosimy o pomoc. Pandusia to jeszcze psie dziecko, które tak bardzo chce żyć…
Loading...