Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Szczeniaki urodzone w stodole przyjechały do nas, jak się okazało z parwowirozą, bardzo śmiertelną chorobą. Walczy o nie, jak tylko się da. Nie wiemy, czy przeżyją, ale robimy wszystko, by tak się stało.
Staramy się pomagać w miarę sił i możliwości. One są jednak ograniczone. Nasze psy są w domach tymczasowych lub w hotelach. Mioty są zawsze rozdzielane, badania, szczepienia i opieka, zgodnie z zaleceniami weterynarzy. Mimo bardzo ostrożnego podejścia i ogromnej troski, którą wkładamy w opiekę, nie jesteśmy w stanie uniknąć strasznych chorób.
Od kilku dni walczymy z parwowirozą u naszych dwóch malutkich szczeniaków. Nie będziemy ukrywać, jest bardzo ciężko. Maleństwa trafiły od razu do kliniki i cały czas są pod opieką lekarza, a w nocy pod opieką naszej kochanej Magdy. Codziennie dostają kroplówki. Codziennie dostają leki. Codziennie rano budzimy się z nadzieją, że one tez jeszcze żyją. Takie są nasze ostatnie dni. Trudne. Bardzo trudne. Bezsilność, gdy patrzysz w oczy tych maluchów to koszmar. Są takie maleńkie i bardzo słabe.
Koszt jeden nocy w szpitalu to 870 zł, teraz są już codziennie u weterynarza, a w nocy nad nimi opiekę sprawuje Magda. Walczymy, chociaż walka ze śmiercią jest trudna, chociaż wiemy że koszty tej walki, chociaż nie znamy wyniki będą ogromne, a konto świeci pustkami. By móc pomagać dalej, by móc ratować te wszystkie bezbronne zwierzęta, musimy się zwrócić o pomoc.
Koszty ich leczenia będą ogromne, dlatego zwracam się o pomoc do Was, ludzi, którzy nie są obojętni na krzywdę. Dziękujemy. Za wsparcie. Za serce i trzymajmy razem kciuki.
Loading...