Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Bezdomnym kotkom nigdzie nie jest łatwo, ale w mieście to chyba jest trochę łatwiej o jedzenie. Tam, gdzie mieszkaliśmy, to z jedzonkiem było kiepsko, nie dlatego, że ludzie nam nic nie dawali, tylko dlatego, że dawali to co mieli – resztki z jakiegoś śniadania czy obiadu, często był to sam chlebek albo ziemniaczki. Wiecie, jak jest, z głodu zje się dosłownie wszystko…
Nie spodziewaliśmy się, że nasze życie się kiedykolwiek zmieni. I tak mieliśmy dużo szczęścia, bo przeżyliśmy okres kocieństwa, a to się tutaj naprawdę niewielu kotkom udawało. Często spoglądaliśmy na dom i zastanawialiśmy się, jak tam w środku jest, czasem udawało nam się na chwilę wbiec do przedpokoju, ale dalej nikt nas nie wpuszczał. W domku, w środku na pewno było i dużo cieplej i bardziej sucho niż w komórce na drewno, w której mieszkaliśmy.
Na początku mieliśmy przyjechać tylko na same zabiegi, takie, żeby nas, kotków już się nie rodziło więcej. Jednak kiedy ciocie nas zobaczyły z tymi naszymi wiecznymi glutkami po pas, chudziutkie i drobne to postanowiły, że jeśli tylko my zechcemy mieszkać z ludźmi, to nigdy nie będziemy musieli wracać na wieś. My, dziewczynki, na początku trochę się wstydziłyśmy, kocurek nie wstydził się nawet chwili. Czeka nas długie leczenie kataru, potem zabiegi, badania i jakieś zastrzyki, żeby nie chorować, ale my to wszystko dzielnie zniesiemy jeśli tylko jest jakaś, nawet najmniejsza szansa, że my taki prawdziwy dom będziemy mieć…
Kociczki Laura, Lunia, Lana i Luiza nie mają jeszcze roku, zakładamy jednak, że każda z nich jeden miot kociąt już w tym roku urodziła, maluszków nie było tam jednak żadnych, nie przeżyły. Koteczki są chudziutkie i niedożywione, wątpimy, żeby były w stanie donosić ciąże. Kocurek Luniek jest w trochę lepszej formie, on jednak sprawami noszenia ciąży nie musiał się zajmować i całe jedzonko, jakie zjadał miał tylko dla siebie. Cała piątka jest miła, kociczki są trochę nieśmiałe, ale głaskanie sprawie im przyjemność, cieszą się z kontaktu z człowiekiem. Przed całą piątką daleka droga do poszukiwań domków, trzeba je najpierw wyleczyć z kataru, odrobaczyć, odpchlić, potem wykastrować i przebadać.
Musimy też opłacić ich pobyt w lecznicy. Gdyby nie to, że one naprawdę nie mają gdzie wracać, nigdy byśmy się nie zdecydowali na przyjęcie piątki kotków, bo koszty opieki nad nimi będą potwornie duże. Błagamy Was o pomoc, bo bez Was zwyczajnie ich nie uratujemy…
Loading...