Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Pierożek jest już w Starym Polesiu. U nas też ryczy, chyba to lubi Ale to już zupełnie inny dźwięk niż tam, u handlarki. Teraz jest wesoły i pogodny. Pierożek nawołuje w ten sposób pozostałe osiołki, które już z oddali wypatrzył.
Bardzo Wam dziękuję za naprawdę ogromne zaangażowanie. Były momenty gdy już traciłem nadzieję, ale jak zawsze pokazaliście, że nie ma dla Was rzeczy niemożliwych! Dziękuję w imieniu własnym, Pierożka i wszystkich zwierzaków, które zawdzięczają Wam życie.
Z jednej z niskich szop dobiegł mnie dźwięk, jaki może wydać tylko bardzo przerażony osioł. Spojrzałem pytająco na handlarkę, a ona bez słowa ruszyła w tamtą stronę. Ja za nią.
Handlarka, jako kobieta, jest wyjątkiem w branży handlarzy koni rzeźnych, zdominowanej przez mężczyzn. Mimo to nie ustępuje im bezdusznością. Powiedziałbym nawet, że ich przewyższa.
W szopie, niskiej na tyle, że musiałem się schylić aby wejść do środka, przywiązany starą rzeźnicka liną Pierożek szarpał się na uwięzi i ryczał przeraźliwie. Kogo wołał? Innych członków swojego stada? Czy człowieka, który go tu przywiózł i zostawił? W każdym razie nikt nie odpowiadał. Ale Pierożek widocznie miał nadzieję, że jeśli będzie ryczeć wystarczająco głośno i długo, ktoś przyjdzie i go stąd zabierze.
– Zamknij się k..wa bo własnych myśli nie słychać – ryknęła ochryple handlarka i szarpnęła liną. Oczy osiołka zrobiły się jeszcze bardziej przerażone ale zamilkł. Może już się przekonał, czym kończy się tu niewykonywanie poleceń.
Podszedłem do Pierożka. Chciałem go choć trochę uspokoić ale nie dałem rady. Kobieta stała oparta o ścianę, paliła papierosa i patrzyła pogardliwie jak drapię osiołka po szyi i mówię do niego spokojnie. Ale moje starania nic nie dały. Pierożek nie zwracał na mnie uwagi. Jego spojrzenie nie odwracało się od handlarki.
Kiedy tylko wyszliśmy z szopy, znów rozległ się za nami ryk przerażonego Pierożka. I nie cichł.
Sk…syn nie zamknie się – powiedziała handlarka i splunęła na ziemię niedopałkiem papierosa – Mam go dosyć. Jutro po niego przyjadą.
Próbowałem się z nią dogadać. Ale nie było szans. Handlarza czasem da się przekonać, uprosić, ale handlarka jest bezwzględna. Jeśli coś jej się nie opłaca, nie zrobi tego i już.
W takich sytuacjach jedynym argumentem są pieniądze.
– Ile dają pani w rzeźni za niego?
– Trzy dziewięćset – odpowiedziała – duży niestety nie jest.
– To ja dam cztery, tylko proszę go potrzymać dla mnie trochę dłużej.
– Cztery dziewięćset – powiedziała po chwili milczenia i już zaświeciły się jej oczy na myśl o nieplanowanym zysku.
W końcu po długich negocjacjach stanęło na kwocie 4400. Handlarka nie chciała słyszeć o zaliczce. Od razu całość i mam go zabierać czym prędzej. Ostatecznie udało mi się uzyskać to, że jutro – czyli w środę – mam wpłacić połowę. Resztę potem.
Już w samochodzie ogarnął mnie lęk. Jest wieczór, dziś już nic nie zrobię. Zostaje mi zatem jeden dzień. Zebrać 2200 w ciągu jednego dnia? Nie wiem czy to możliwe. Jak ja mam to zrobić?
– Ale pamiętaj, jak nie przyjedziesz z pieniędzmi to on idzie na salami – zawołała jeszcze za mną handlarka na pożegnanie.
Zbiórka obejmuje wykup, transport, opłaty za weterynarza i kowala, pierwsze miesiące utrzymania oraz specjalistyczną paszę.
Jeśli masz jakieś pytania, zadzwoń Marek: (+48) 502 064 387.
Zobacz więcej na www.razemdlazwierzat.pl
Loading...