Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Dzięki Waszemu wsparciu kolejny psiak mimo że ślepu już nigdy nie poczuje się sam. Zyskał dużą rodzinkę, ie odstępuje mamy na krok, chodzi do kawiarni i restauracji- . Już sypia przytulony z nowym rodzeństwem ? Super!!! To dzieki Wam!
Przebierałem dzielnie łapkami – prawa, lewa, prawa, lewa. Oddaliłem się tylko na chwilę, na kilka minutek, bo poczułem taki zapach, który mnie strasznie zaciekawił. Wiecie, ja bardzo źle widzę i tak co chwila się o coś obijałem jak szukałem drogi do domu.
Przyłożyłem nosek do ziemi i szukałem, ale ja za bardzo szukać tak nie umiem, pobiegłem chwilę w jedną stronę, potem w drugą, ale zapach moich ludzi i domu co chwilę znikał. Może gdybym widział to pamiętałbym drogę, ale nie widzę prawie nic. Długo płakałem, aż zrobiło się ciemno, a potem znowu jasno, nie mogłem zasnąć, okropnie się bałem, chciało mi się bardzo pić i jeść.
I tak szedłem przed siebie i wpadałem co chwila na krzaki i nie wiedziałem, gdzie jestem ani co ze mną będzie. I nagle usłyszałem straszne warczenie i jakiś zapach i poczułem, że to duży pies i to nie taki jak moi przyjaciele ode mnie z wioski, tylko taki co mi chce wyrządzić krzywdę. Próbowałem się wycofać, ale wpadałem na krzaki i wtedy on się rzucił i tak mnie jakoś szarpnął i zrobiłem unik, ale coś mnie tak strasznie zakuło i zabolało w oczko i poczułem, że coś jest nie tak, że mi cieknie po pysiu, że całkiem nic nie widzę, że piecze i szczypie i mokro. Ale zacząłem uciekać i przebiegłem przez takie coś, gdzie pędziły te, jak im, samochody... I po drugiej stronie tego psa już nie było i mnie nikt nie gonił, ale wszystko tak bolało, że chciałem tylko płakać i spać. Położyłem się w rowie i miałem nadzieję, że usnę, że ból odejdzie, cichutko piszczałem, a koło mnie pędziły samochody...
I już byłem pewny, że przy tej szosie i że po tylu latach mieszkania z ludźmi, spania na posłaniu odejdę sam, przez nikogo niechciany, kiedy, nagle, jeden z tych pojazdów się zatrzymał i wysiadł ktoś z niego i zaczął do mnie mówić takim cichym głosem. Zamerdałem delikatnie ogonkiem, a on mnie podniósł i zawiózł tym do jakiegoś miejsca, gdzie pachniało innymi psami i środkami czystości.... I starano się mi tam pomóc z całych sił, usunięto mi nawet chore oczko, ale nikt nie potrafił pomóc mojemu drugiemu oczku.
I wtedy jakimś cudem trafiłem do cioć, bo tutaj są podobno tacy lekarze, którzy leczą psie oczka. Powiem Wam w sekrecie, tylko ciociom nie mówicie, bo one tak bardzo chcą mi to oczko ratować, mi wcale na tym oczku nie zależy. Mogę nie mieć żadnego oczka, przecież i tak nie widzę, ja bym tylko chciał, żeby mnie nie bolało, a jeszcze bardziej bym chciał, żeby mnie jeszcze ktoś pokochał i zabrał do domu...
Maluszek dostał imię Nalu. Jest pogodnym, pełnym życia psiakiem, lgnącym do ludzi, kochającym spacery i oczywiście pełną miskę. Jedno oczko miał usunięte zanim do nas trafił, ale wiemy już że prawdopodobnie operację trzeba będzie powtórzyć i zszyć prawidłowo powieki, bardzo boimy się, że może nie udać się uratować drugiego oczka, chcemy jednak z całych sił o nie zawalczyć.
Nalu chyba zupełnie się tym nie przejmuje, on ma jedno marzenie – dom, bezpieczny, kochający dom. Bardzo chcemy jak najszybciej zacząć szukać mu Opiekunów, ale najpierw musimy maluszka zabrać do okulisty, zoperować jeszcze raz miejsce po prawym oczku, wykastrować i zrobić badania krwi. Nie mamy żadnych funduszy, a operacje okulistyczne są bardzo drogie, prosimy Was piękne o pomoc dla tego bardzo dzielnego malca, który mimo choroby i bezdomności nie stracił wiary w ludzi…
Loading...