Gnijąca rana po pogryzieniu, cierpienie i długie oczekiwanie na pomoc. Mały Joker prosi o wsparcie

Pies, który dziś trafił pod naszą opiekę.

Chodził z odgryzioną wargą nie wiadomo jak długo. Pies właścicielski. O jego stanie powiadomiła nas rodzina opiekunki. Nikt podobno nie jest mobilny, aby zawieźć psa do lekarza z gnijącą raną śmierdzącą z daleka. Chociaż jadąc z nim do Suwałk minęłyśmy weterynarza 5 - 10min drogi od miejsca zamieszkania psa. Weterynarze też dojeżdżają do psa w nagłych wypadkach. Ale cierpienie psa nie było chyba aż tak ważne dla opiekunów. Powiedziano nam też że pies nie chce jeść.

Do rzeczy - pies jest już u nas i nie ma gdzie wracać, bo nikt nie chce się nim dłużej zajmować. Chcemy się skupić już tylko na jego zdrowiu. Mały dostał imię Joker, jest młodym pieskiem, jeszcze wystraszonym i niepewnym, nie ma co się dziwić. Ranę wygryzł mu duży pies sąsiada, który nie raz go atakował.

Joker ma oczyszczoną ranę, dostaje antybiotyk, leki przeciwbólowe i przeciwzapalne, kołnierz, aby nie dobierał się do rany. Miał sporo kleszczy, ale wyniki krwi są bardzo dobre. Rodzina opiekunki psa obiecała pomóc w opłaceniu faktury za leczenie Jokera. My zbieramy pieniądze na wszystko inne potrzebne biedakowi. 

To początek leczenia. Trzymajcie kciuki. Szukamy oczywiście domu tymczasowego dla psiaka.