Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Wciąż dostajemy od was zapytania co i jak u niego, wciąż jesteście bardzo przejęci jego losem.
Informujemy zatem, że Sznurek ma dom!
Jest już w nim jakiś czas, zamieszkał z wspaniałą panią Kasią i jej kotami.
Sznurek jest już po kilku operacjach, wszystko bardzo ładnie się goi, a on odzyskuje siły, masę i wiarę w ludzi.
Sznurek ma cudowną opiekę, pani jest bardzo wyrozumiała i cierpliwa, bo początki nie były łatwe.
Teraz przed nim tylko dobre i szczęśliwe życie, na które każde zwierze zasługuje.
Dziękujemy wszystkim za wsparcie, ale przede wszystkim dziękujemy pani Kasi za dom dla niego!
Sznuek ma 8 lat, a waży jedynie 8 kg. To kundelek spokojny, mądry, pokorny i tak bardzo wdzięczny.... Za ostatnią szansę.
Dlaczego?! Dlaczego jakiś okrutny człowiek porzucił w bestialski sposób tak cudowne stworzenie na wyjazdowej drodze ekspresowej w Gdańsku, kilka kilometrów za tunelem pod martwą Wisłą, w kierunku Łodzi. Nie ma w okolicy żadnych zabudowań, tylko puste pola i lasy. Najbardziej prawdopodobne jest to, że ktoś psa wyrzucił z samochodu i czym prędzej odjechał. A psiak, zdezorientowany, wpadł pod inny samochód…
Dlaczego? Nie wiem... Od wczoraj nie potrafię odpowiedzieć sobie na to pytanie. Wiem tylko jedno... Mały Sznurek leżał przy drodze szybkiego ruchu pomiędzy barierkami oddzielającymi pasy. Kilka godzin... Może dłużej... Nikt mu nie pomógł, nikt się nie zatrzymał. Po jednej stronie radiowóz policji, po drugiej dwa wozy inspekcji ruchu drogowego, trąbiący i migający zewsząd kierowcy... i ON… mały, poturbowany, nie mogący wstać Sznurek…
Kolejne skrzywdzone zwierzę.
Kolejne porzucone zwierzę!
Bez zastanowienia zabrałyśmy malca z piekła, w którym się znalazł. Po kilkunastu minutach trafił pod opiekę weterynaryjną gdańskiej lecznicy dyżurnej. Obrażeń wewnętrznych nie stwierdzono, był bardzo blady, słaby i wymarznięty, ale spokojny i patrzył na nas tak ufnie... Najgorsze: niedowład jednej z tylnych łap, paraliż.
„Roztrzaskana fatalnie miednica, złamanie kości piszczelowej i strzałkowej, odłamany przynasadowo fragment piszczeli i ponadto złamanie wieloodłamowe kłykcia kości udowej” – to diagnoza weterynaryjna po zrobieniu zdjęcia rtg.
Pies został przez nas zabrany z ulicy, zabezpieczony, zbadany przez weterynarzy. I wydawałoby się, że wszystko co najgorsze minęło i będzie już tylko lepiej… Niestety, nagle wyrósł przed Sznurkiem wysoki mur… Wielka, betonowa ściana… Operacja jest możliwa, ale skomplikowana i bardzo kosztowna i nie ma na nią pieniędzy… Alternatywą dla operacji jest eutanazja...!
Zabrałyśmy psa… Kilka godzin szukałyśmy pomocy, szukałyśmy kogoś, kto da Sznurkowi szansę. Nawet za duże pieniądze… To przecież tylko pieniądze! A tu chodzi o życie!
Fundacja Kotangens pomaga głównie kotom, ale przecież nie można odmówić ratunku psu. I udało się! Sznurek będzie miał operację składania miednicy, a następnie łapy przez jednego z gdyńskich weterynarzy. I będzie u niego pod opieką, aż do momentu powrotu do zdrowia.
„A skąd pieniądze?”, zapytacie. Potrzeba kilka tysięcy złotych.
O pieniądze prosimy właśnie Was, Kochani! Bardzo prosi Fundacja Kotangens i błaga psiak Sznurek!
Wystarczy, że każdy wpłaci parę złotych i uzbieramy potrzebną kwotę. Popatrzcie na tę miłą mordkę…
To Sznurek…
Pies, który czeka na naszą pomoc.