Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Człowieki,
Chciałbym powiedzieć, jak bardzo jestem Wam wdzięczny za to, że zachowaliście moją historię w swoich sercach, jest to dla mnie potwierdzeniem, że ludzie mają uszy do słuchania i współczucie, by się nią dzielić.
Dzięki Wam w marcu tego roku miałem radioterapię, był to znowu trudny okres w moim życiu ale stopniowo wróciłem do siebie i czuję się o wiele lepiej.
Ostatnie badanie MRI wykazało, że leczenie jest skuteczne i przyniosło pozytywne rezultaty, a oba guzy znacznie się zmniejszyły. Codziennie budzę się i wystawiam brzuszek do pieszczot, dobrze się odżywiam i zawsze jestem gotowy na przegryzienie czegoś smacznego, jestem chętny do zabawy i mam ogień w oczach. Nadal lubię spacery, śpiew ptaków i uwielbiam obserwować jak aroganckie koty chodzą po
moim ogrodzie.
Ale rak wciąż jest!
Nowa zbiórka ze świeżymi zdjęciami i aktualizacją jest otwarta na drugą radioterapię i bieżące koszty leczenia: KLIK.
Stworzyłem również obrazki z odciskami mojego nosa i łapek. Jeśli chciałbyś mieć jeden z nich, proszę napisz na brakimaki@gmail.com. Dobro uczynione przez Was na pewno wróci do Was. Bądzcie szczęśliwy i uszczęśliwiajcie innych. Niech moja historia poleci i dotknie, a może obudzi nowe serca!
Na zawsze Wasz,
=^.^= Roska =^.^=
Opowiadanie jednego psa. Kim jestem? Uosabiam miłość mojego człowieka, jednocześnie jestem ośmioletnim kundelkiem. Jak ten czas leci! Jestem jedynakiem, więc w pełni cieszę się uwagą i troską od swojej dwunożnej opiekunki.
Wierzę w cuda, bo kiedyś, mając zaledwie 3-4 miesiące i będąc bardzo chory, kiedy mieszkałem przy autostradzie gdzieś w Rumunii i jadłem ze śmietnika... Tego dnia pojawiła się przede mną mój człowiek. Byłem bardzo przerażony, chciałem się schronić, ponieważ byłem taki mały i bezbronny. Szczekałem i wydawało mi się, że wyglądałem bardzo zaciekle.
Nagle poczułem się, jakbym leciał i znalazłem się w ramionach stwora na dwóch nogach. I... Och, cud! Wyczułem, że to właśnie na nią czekałem i teraz nie będę już sam, nie będę musiał szukać jedzenia, ani schronienia. Granicę przekroczyłem nielegalnie, ale pewnego dnia dostałem swój nowy paszport (nie mam pojęcia, po co mi to potrzebne). Od tego czasu podróżuję z moją Dwunożną. Zabiera mnie na wakacje, a podróżowanie z kraju do kraju jest łatwe, szczerze mówiąc, nawet tego nie zauważam, bo dla mnie granice nie istnieją.
Z moim człowiekiem, nauczyliśmy się rozumieć siebie nawzajem, a ja nauczyłem się 40 poleceń. Mówią, że jestem bardzo mądry.
Co kocham? Uwielbiam spędzać czas z moim Człowiekiem, lubię kiedy jestem głaskany (ale pocałunki są paskudne, więc ich unikam, choć nie zawsze to się udaje), uwielbiam nasze długie spacery po lesie, kiedy siedzimy i słuchamy życia wokół nas, uwielbiam się bawić lub jeść pyszne rzeczy schowane w szufladzie, budzić się i zasypiać obok Dwunożnej, rozmawiać z nią i opowiadać jej jak widzę świat... Ale przede wszystkim, kocham poczucie zaufania, że nigdy nie zostanę porzucony, uwielbiam czuć się kochany.
Gdyby tylko wszystkie psy na tej ziemi mogły być tak szczęśliwy jak ja!
Co ze mną jest? Jak się okazuje, życie nie jest idealne. Ostatnio miałem poważną rozmowę z panią doktor. Głośno powiedziała mi, że w moim kanale rdzeniowym są dwa duże guzy, które uciskają mój rdzeń. Wtedy zdałem sobie sprawę, dlaczego tak bardzo bolą mnie plecy, nogi nie chciały mnie słuchać i było mi bardzo smutno. Pani Doktor powiedziała również, że potrzebuję dwóch osobnych operacji i rehabilitacji, że to kosztowne (mamrotała "10 tysięcy"), ale ja mówię w innym języku i nie zrozumiałem, co to znaczy.
Na koniec powiedziała, że jeśli operacji nie będzie wkrótce, nigdy więcej nie będę chodził. Kiedy te słowa usłyszała moja Dwunożna, to gorzko płakała... Uspokoiłem ją i powiedziałem jej, że naprawdę chcę jeszcze długo smakować z nią to życie. Obiecałem Dwunożnej, że wyzdrowieję. A kiedy przestała płakać, powiedziałem jej: wierzę, że ludzie umieją słuchać i usłyszą mój krzyk o pomoc.
Wtedy pogłaskała mnie, pocałowała, mój ogon powoli zamerdał. Przestałem się bać. Nasza fundacja zdecydowała spróbować pomóc, ale bez Was nie będzie to możliwe. Zbieramy na leczenie... Bez niego pies umrze. Prosimy o wsparcie, ten psiak nie może czekać... Podarujmy mu zdrowie i życie. Dziękujemy!
Loading...