Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Ratujemy psa, który co najmniej tydzień temu wyrzucony został na bagnach i dzikim wysypisku w lesie. Na śmierć skazał go tam właściciel, porzucając go w środku lasu, w dole, gdzie ludzie nielegalnie wyrzucają śmieci.
Owczarek leżał i nie miał siły się podnieść. Był bardzo słaby, bo... gnił od środka. To nie koniec jego tragedii. Miał na sobie 300 opitych kleszczy, które wyssały z niego prawie całą krew. Psiak jest w ciężkim stanie. Ma silną anemię. Życie może mu uratować tylko transfuzja krwi, a potem operacja i długie leczenie.
Gmina Korytnica, miejscowość Trawy. W miniony piątek, w niecce, na skraju bagien (na fotografii wyżej) ktoś dostrzega psa w typie owczarka. Śmierdzi od niego strasznie. To smród gnijącego mięsa. Pies nie chodzi, nie wstaje, ludzie podejrzewają iż jest po wypadku.
Psu nikt nie pomaga. Tak jest niestety w gminie Korytnica bardzo często. Urząd zostanie powiadomiony dopiero w poniedziałek. Ale to też nic nie daje. Sprawa rusza z miejsca, gdy do akcji wkracza miejscowa wolontariuszka Dorota Osińska. Jedzie we wskazane miejsce i potwierdza: - Pies faktycznie jest w ciężkim stanie. Wymaga pilnej diagnostyki.
30-kilogramowego psa kobieta nie może wyprowadzić sama z lasu. Bagna, gdzie pies leży są daleko od drogi, w dodatku w lesie, trzeba przedzierać się przez krzaki, małe gęsto posadzone drzewka. Zwierzę jest w ciężkim stanie i nie wstaje. Wolontariuszka okrywa psa kocem. Chociaż już nie marznie, gdy pada śnieg...
Poszukiwana jest pomoc w organizacjach ochrony zwierząt. Przyjmujemy zgłoszenie późno po południu. Jedziemy na pomoc. Nie możemy znaleźć miejsca, gdzie zwierzę leży. Docieramy do niego, gdy już jest ciemno, po blisko godzinie.
Z psiakiem jest ciężko. Jest osłabiony, kontakt z nim jest utrudniony. Nie reaguje na bodźce. Po kilkunastu minutach zostaje przetransportowany do auta przez Dorotę Osińską i Maję Ostrowską.
Ruszamy z nim do kliniki weterynaryjnej. Z uwagi na porę czynne są tylko te w Warszawie. Robimy wszystkie konieczne badania - nie ograniczamy się finansowo, ponieważ musimy uratować mu życie. Taki jest nasz cel. Ten pies już tyle wycierpiał…
W oczekiwaniu na wyniki badań wyciągamy mu kleszcze. Są wielkości porzeczek. W ciągu 30 minut wyciągnęliśmy ich ponad 300. Ale to jeszcze nie wszystkie. Jest jeszcze sporo małych.
Film z pierwszej części wyciągania kleszczy w klinice weterynaryjnej można zobaczyć poniżej
Kleszcze wypiły z psa prawie całą krew. W dodatku zwierzę ma silną anemię. To niestety nie koniec zmartwień, ponieważ owczarek gnije od środka. Na zewnątrz wystaje część guza, reszta nowotworu jest wewnątrz.
Silny stan zapalny jaki jest w ciele psa lekarze zbijają lekami. Stan jest jednak na tyle zły, iż obecnie psiak nie przeżyje operacji. Dlatego nie jest otwierany. Decydujące w walce o jego zdrowie i życie będą najbliższe dni.
Potrzebujemy pilnie pomocy dla niego. Przez dwa dni wydaliśmy na Jego leczenie ponad 2 tysiące złotych. Transfuzja to kolejny tysiąc, doba szpitalna z lekami - kilkaset złotych. Do tego dochodzą jeszcze badania kontrolne krwi, USG i opieka całodobowa przez kilkanaście dni. Gdyby nie miał szans na życie lekarze by go już uśpili.
Ale On... leżąc w klinice podczas kolejnego badania patrzy na nas błagalnym wzrokiem. I choć jest na tyle słaby, iż nie może się podnieść - w Jego spojrzeniu jest nadzieja, że mu pomożemy...
Loading...