Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Przykro nam zbiórka stanęła w miejscu i nie udało się uzbierać kwoty na auto dla Fundacji.
POMOCY BEZ AUTA JESTEŚMY BEZRADNE...
Setki uratowanych zwierząt, podjęte trudne interwencje... Czy to już koniec niesienia pomocy przez naszą Fundację? Polegniemy z braku samochodu.
Nadszedł ten dzień, kiedy postanowiłyśmy prosić Was ludzi, którzy od dłuższego czasu są z nami, wspierają nasze działania na rzecz braci mniejszych i po prostu kochają zwierzęta, o pomoc w zebraniu środków na zakup samochodu interwencyjnego. Dzięki temu, że naszym celem jest zakup odpowiedniego samochodu do podejmowania interwencji na terenie byłego woj. koszalińskiego będziemy mogły dotrzeć w dalsze rejony, nawet te odległe.
Zoja, wyrzucona w miejscowości Bobolice, oddalonej o 40 km od Koszalina, która trafiła do Gminnego kojca. Zabrałyśmy ją do nas do Fundacji do Koszalina.
Lecz teraz mamy związane ręcę! Jak wiecie, utrzymujemy się jedynie z darowizn, które otrzymujemy od dobrych ludzi takich jak Wy, nie dotują nas żadne instytucje państwowe. Istniejemy tylko dla Wam i dzięki WAM. Poruszamy się osobowymi autami, pożyczonymi, które są głównie standardowymi miejskimi autami, niedostosowanymi do tak ekstremalnych pasażerów. Możemy liczyć na pomoc osób prywatnych, to oni nam pomagają pożyczajac samochody. Ale tak dłużej nie jesteśmy w stanie funkcjonować. Przewożąc zwierzaki z interwencji, staramy się je zabezpieczyć w odpowiedni sposób, lecz potrzebujemy samochodu, gdzie będziemy mogły zmieścić klatkę dla różnej wielkości psa, a często i psów, ponieważ często na miejscu okazuje się, że jest do zabrania nie jeden, a kilka czworonogów.
Mały,to psiak który żył na łańcuchu jak reszta jego kolegów, nie miał sierści, tylko same kołtuny.
Mały po metamorfozie w swoim domku. Po interwencyjnym odebraniu został adoptowany i zamieszkał w Koszalinie, wówczas jeszcze miałyśmy nasze 20 letnie, stare auto.
Jako jedyna z nielicznych organizacji w naszej okolicy, staramy się jeździć w dalsze rejony byłego województwa koszalińskiego, lecz niejednokrotnie zabieramy psy z dalszych rejonów, współpracujemy z organizacjami, chociażby z woj. podlaskiego gdzie bezdomność wśród zwierząt jest niewyobrażalnie większa niż w rejonie Koszalina, ale brak samochodu mocno ogranicza nasze pomagania.
Ami to sunia z woj. podlaskiego, którą udało się zabarć do koszalina z czórką jej psich dzieci, pozostałe cztery znalazły domy w okolicy. Zależało nam, aby jak najszybciej trafiły do nas do Fundacji w Koszalinie, gdybyśmy miały samochód z dużym bagażnikiem same mogłybyśmy pojechać po tę psią rodzinkę. A tak musiałyśmy szukać dla nich transportu, a nie jest to łatwe.
Tą psią rodzinę udało się uratować i zabrać do Koszalin. Czwórka maluchów znalazła domy tam na miejscu, a czwórce szczeniaczków i ich mamie znalazłyśmy domy w Koszalinie i Szczecinie.
Często, gdy jest taka konieczność, proszą nas o pomoc ościenne województwa, również nie zostajemy obojętne Przemierzamy setki kilometrów miesięcznie, pożyczonymi samochodami, aby dotrzeć wszędzie tam, gdzie potrzebna jest pomoc. Jeździmy wiejskimi uliczkami, polnymi drogami, często kamiennymi, dziurawymi, po mokradłach, były sytuację gdy nie byłyśmy w stanie przejechać, ale omijając tę drogę, która była nie do przejechania, wybierałyśmy dalszą, nadrabiając kilometry. Dla nas najważniejsze jest, aby dojechać do celu, tam, gdzie jest bezbronne zwierzę, które potrzebuje pomocy. Dlatego tak bardzo zależy nam aby uzbierać środki na zakup nowego.
Ten psiak ze zdjęcia toTorcik takie otrzymał imię 7-kilogramowy piesek, który był upięty do łańcucha, na które upina się krowy. Został zabrany interwencyjnie z piątką innych psów w trakcie prowadzoną przez naszą Fundację interwencji. Było to 4 lata temu, gdy jeszcze nasz samochód mógł dotrzeć w dalesze rejony.
Większość zgłaszanych do nas interwencji dotyczy wiosek, gdzie dojazd jest bardzo trudny, ale nie poddajemy się, naszym nadrzędnym celem jest ratowanie, dlatego podejmujemy tę walkę każdego dnia i pomagamy. Ekspolaatacja samochodu była tak duża, że psuło się dosłownie wszystko, głównie tarcze, klocki, amortyzatory, ciągłe naprawy naprawy, pochłanaiły setki złotych, które teraz gdybyśmy miały mogłyby przydać się na zakup innego, sprawnego auta.
Ten psiak toWally odebrany interwencyjnie, skrajnie zagłodzony, uratowałyśmy go tak naprawdę od śmierci głodowej. Dziś ma fantastyczny dom w Koszalinie.
Jako Fundacja współpracujemy z domami tymczasowymi, które często nie mają możliwości przyjęcia kolejnego zwierzaka, dlatego podjęłyśmy współpracę z Magdą, która prowadzi hotelik dla psów oddalony od Koszalin 86 km pod Człuchowem. Staramy się w miarę naszych możliwości odwiedzać naszych psich podopiecznych, zawozimy karmę, koce, wszystko to co dobrzy ludzie nam przyniosą dla psich podopiecznych, wszystkie rzeczy które uda się zebrac podczas zbiórek.
Wally z ciotką z Fundacji w trakcie odwiedzin w hoteliku. Teraz to tylko wspomnienia, udało się dla Wallego znaleźć nowy dom.
Jako inspektorzy coraz częściej boimy się wyjeżdżać na trudniejsze interwencje, ponieważ nie jesteśmy pewne, czy gdzieś po drodze nie skończy się na holowaniu lub kolejnej pękniętej oponie... Codziennie poświęcamy swój czas i zdrowie, a często i prywatne pieniądze. Nie chcemy dłużej robić dobrej miny do złej gry i wymagać od naszych przyjaciół, aby w razie nagłej sytuacji, użyczali nam swoich prywatnych samochodów. Mamy niewielu wolontariuszy, którzy pomagają nam jeżdżąc swoimi prywatnymi samochodami, chociażby do weterynarza.
Interwencja pod Świdwinem, oddalonym od Koszalina kilkadziesiąt kilometrów. Pięć psów, cztery wyrośnięte szczeniaki i ich mama, zamknięte w małym kojcu. Dla nich wszystich znalazłyśmy domy.
Nie szukamy nowego salonowego auta, lecz kilkuletiego, który posłuży nam kolejne lata i zawiezie nas do oddalonych miejscowości, gdzie czekają bezbronne, zwierzęta, które same nie są w stanie poprosić o pomoc. Zależy nam bardzo, na tym, aby udało się uzbierać potrzebą kwotę, zakupić samochód, odpowiednio go wyposażyć, zrobić wszelkie opłaty i mieć małą rezerwę na mechanika w razie potrzeby.
Sonia żyła w czymś, co nawet nie można nazwać budą, została odebrana z trójką innych psów i czwórką szczeniaków, które w tym czymś urodziła.
Sonia w domu adopcyjnym, którego nigdy nie miała, zamieszkała pod Koszalinem w Mścicach w domu z dwójką dzieci i kotem.
PROSIMY, nie przechodźcie obojętnie obok apelu naszej małe Fundacji z prośbą o pomoc. Tylko wspólnie możemy zmieniać los zwierząt w Polsce. Przekaż naszą prośbę, udostępniając zbiórkę dalej, wśród swoich znajomych, rodziny.
Chcemy kupić kilkuletni samochód z dużą paką aby zmieściła nam się duża klatka oraz w razie potrzeby kilka mniejszych. Model Caddy z przedłużonym tyłem jest takim modelem, który nadaje się do zapakowania kilku klatek, ale to jest tylko przykład samochodu, który sprawdziłby się.
Może znacie dziennikarza, któremu nie są obojętne historie skrzywdzonych zwierząt i zechce nas wesprzeć, udostępniając naszą zbiórkę. Pomóż nam, abyśmy mogły nadal pomagać.
Prosimy pomóż nam.
Fundacja Na Pomoc Zwierzakom z Tereską
Loading...