Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Nasz Bobo okazał się Balbiną, :) dzięki Waszemu wsparciu mogliśmy opłacić fakturę za kilku dniowy pobyt w całodobowej lecznicy który uratował naszej kruszynce życie.
Działki to piekło dla kotów, znamy to za dobrze. Część działkowiczów dokarmi, część otruje, koty rozmnażają się w sposób kompletnie niekontrolowany, natura zbiera żniwo...
Taki był los tego kociaka. Umierał cichutko, dzień po dniu coraz słabszy, bez sił na jedzenie, bez sił, żeby się schronić.
Osoba, która widziała kocie stado, próbowała prosić o pomoc. Wysyłała wiadomości do fundacji - w Warszawie, poza Warszawą. Te które odpisały, odmawiały pomocy, odsyłały do organów miasta. I tak kociak stawał się coraz słabszy, jego szanse dramatycznie malały z każdym dniem.
1 listopada późnym wieczorem natknęłyśmy się na ogłoszenie adopcyjne... Zaniepokojone tym, co się dzieje na pobliskich działkach, napisałyśmy z prośbą o więcej informacji.
Od razu podjęłyśmy decyzję, że chorego kociaka trzeba jak najszybciej zabrać. Bez pomysłu gdzie, byle nie umierał zmarznięty na liściach. Postanowiłyśmy jeszcze raz zawalczyć z naturą.
Jednak nie spodziewałyśmy się, że będzie tak źle... kociak dosłownie przelewał się przez ręce. Testy na panleukopenię całe szczęście wyszły negatywne, ale kociak potrzebował intensywnej pomocy.
Nie mogłyśmy pozwolić mu odejść, tylko dlatego, że nie mamy pieniędzy. Dlatego że nie wiemy za co opłacimy lecznicę jednocześnie będąc w stanie kupić karmę dla naszych kilkudziesięciu podopiecznych. To nie jego wina, że urodził się niewidzialny, zapomniany, że jego widok jest niewygodny.
Kociak obecnie jest w całodobowej lecznicy, gdzie został dokładnie zbadany. Noc spędzi w inkubatorze. Mały tygrysek walczy ❤️
Chcemy, żeby przeżył, chcemy zmienić jego los - niechcianego działkowego kota. Złapałyśmy też jego towarzyszy niedoli - dwa malutkie kociaki. Na działkach został jeszcze jeden kociak i dwie kocie matki, które koniecznie musimy złapać na kastrację.
PROSIMY O WSPARCIE! Dla tego malucha będziemy z całych sił walczyć z naturą. Jednak bez Waszej pomocy finansowej polegniemy w tej walce.
Loading...