Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Dziękujemy za wsparcie dla chorych maluszków. Dwie koteczki, które przeżyły czują się już dobrze. Mała Szarlota znalazła nowy, kochający dom. Szantal wciąż czeka na swojego ukochanego człowieka.
I znowu serce nam pękło. Ogrom cierpienia, chorób i ludzkiej bezmyślności powoduje, że nie mamy już siły.
Już niejednokrotnie zapadała decyzja – tyle wystarczy, nie bierzemy więcej kotów pod skrzydła fundacji, nie damy rady, nie mamy pieniędzy, nie mamy miejsca w domu tymczasowym. Wszędzie po sufit kociąt wszelakich, wszędzie jakieś wirusy. Ciągle odkażamy, ozonujemy i bierzemy następne z oczekujących w kolejce. I tak było i tym razem.
Więc co robisz, kiedy koci płacz rozrywa ci serce…? Przystajesz i szukasz ratunku? Nie patrzysz na stan konta i szukasz uporczywie miejsca, gdzie można by upchnąć kocią rodzinkę. Tak po ludzku ratujesz kolejne bezdomne, kocie życie. I tak było i tym razem.
Nie mogliśmy obojętnie przejść obok kociej tragedii. Bo jakieś wiaty i komórki to nie miejsce dla maluchów. Robi się coraz zimniej. Kotki siedziały na kartonach, matka często chodziła na poszukiwania czegoś do zjedzenia. Musiała jeść i to dużo, bo przecież karmiła maluchy. Ogrzewała je swoim futerkiem i miłością i pewno w zimne noce mruczała im historie o cieple, o pełnej miseczce i ludzkich rękach, które dają miłość. Wierzyła w to i zapewniała, że zrobi wszystko, by odmienić zły los.
Kiedy chyłkiem przebiegała przez plac, zauważyła kobietę, która na jej widok przystanęła i zaczęła coś czule do niej mówić. Szybko przemknęła do swoich dzieci, nie reagowała na głos ludzki, ale kobieta pomału szła za nią i to, co zobaczyła wstrząsnęło nią. Zadzwoniła do fundacji i ze łzami w oczach poprosiła o pomoc. Wydawać by się mogło, że kociaki wygrały los, że teraz już tylko będzie lepiej.
W domu tymczasowym dostały pełne miseczki, posłania, zabawki. Zostały odrobaczone, a kocia mama sprawowała nad nimi pieczę. Wszystko szło ku dobremu. Myśleliśmy, że takie piękne, rude kotki szybko znajdą domy.
Ale los potrafi być też przekorny, bo po trudach życia na wolności otoczone miłością i ciepłem matki, i opiekunki, maluchy zaczęły mieć problemy zdrowotne. Jeden po drugim zaczął słabnąć - biegunka, wymioty, temperatura i codzienne wizyty w przychodni, a tam kroplówki, lekarstwa, zastrzyki.
Nieprzespane noce, bo trzeba je było dogrzewać i wszechogarniający niepokój, czy wszystko zakończy się dobrze.
I taki stan trwa już klika dni, bo oprócz troski o ich zdrowie i życie dochodzi jeszcze jakże ważny problem, a mianowicie pustki w kasie. Robimy wszystko i my, i lekarze, by historia ta zakończyła się szczęśliwie, by kociaki wróciły do zdrowia, ale minie jeszcze trochę czasu, bo ich stan jest nadal bardzo zły.
Zatem prosimy znowu o pomoc. Za każdym razem piszemy, że bez Was nie damy rady, bo tylko Wasze udostępnienia zbiórki i wpłaty pozwalają nam robić to, co robimy. Każda wpłata, nawet przysłowiowy grosz, ma wielką moc i pozwala walczyć o zdrowie i dobry los dla kotów.
Loading...