Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Lolek wygrał walkę o życie i zdrowie. Jeszcze jakiś czas korzystał z gościnności pani Józi, ale w końcu los się uśmiechnął i do niego.
Serdecznie dziękujemy wszystkim, którzy wsparli Lolka i nasze starania o niego. Daliście mu szansę i on ją wykorzystał😀.
Lolek sam przyszedł resztkami sił do domu pani Józefy, która od lat opiekuje się bezdomnymi kotami. Widocznie podświadomie czuł, że znajdzie tam ratunek.
Starsza pani przez kilka godzin obserwowała nieznajomego kota siedzącego w ogrodzie pod ławką. Wreszcie uznała, że to dziwne, że się nie rusza, nie szuka jedzenia, nie szuka kontaktu z innymi kotami. Po prostu jest. Podeszła i z przerażeniem zobaczyła okropne rany na łapce i głowie. Bez wahania zabrała kociaka na ręce i wraz z mężem pojechali do zaprzyjaźnionego gabinetu weterynaryjnego.
Tam okazało się, że kocurek ma wysoka temperaturę, a rany świadczą być może o spotkaniu z samochodem. Oto co pani doktor napisała o Lolku:
"Kot trafił do gabinetu z gorączką i postępującym zakażeniem tkanek miękkich uszkodzonej kończyny. Po oczyszczeniu rany okazało się, że procesowi gnilnemu uległo większość skóry, mięśni i ścięgnień śródstopia lewej tylnej kończyny". Biedak, nie wiadomo jak długo próbował sobie sam poradzić z problemem.
Lolek został w gabinecie i pod troskliwą opieką pani doktor. Powoli wraca do zdrowia. Na pewno będzie musiał jeszcze zostać przez jakiś czas. Jego życie nie jest zagrożone. Bardzo nas to cieszy, ale myślimy o tym, że będziemy musieli zapłacić rachunek za jego leczenie.
Dlatego serdecznie prosimy o wsparcie dla Lokla. Ma szansę na zdrowie i życie w kochającym domu, ale do tego potrzeba jeszcze trochę cierpliwości i siły. Lolek ma jedno i drugie - walczy o siebie tak, jak potrafią tylko zwierzaki!
Loading...