Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
No to it's official! Powstał jak Feniks z popiołu! Dosłownie! Nasz niewidomy Popiołek nigdzie się już nie wybiera! Ma DOM! Mówi, że mama Magda jest jego i nikomu jej nie odda! To oznacza, że święta spędzi z nową rodziną!!! Co najlepsze ostatnie kontrolne badania krwi i usg wykazały, że wszystko się zregenerowało, a wyniki są piękne!!! Co za zawodnik! Jaką on ma wolę życia, to tylko pozazdrościć!
Dziękujemy wszystkim za pomoc i zaangażowanie w ten Happy End!!! Dziękujemy wszystkim Darczyńcom i Osobom, które wspierały i trzymały kciuki za tego wojownika!
Przede wszystkim dziękujemy Magdzie, która podarowała mu dom tymczasowy, który zmienił się w stały! Żyjcie w zdrowiu i szczęściu!
Oto Popiołek. Z jednej strony można powiedzieć, że jest to najbardziej pechowy psiak na świecie... Ale z drugiej, najdzielniejszy, bez dwóch zdań! Kilka miesięcy temu odnaleziony w opłakanym stanie na ulicy.
Nie szukał go nikt. Osoby, które go znalazły udzieliły mu pierwszej pomocy i umieściły w prywatnym DT, gdzie otrzymał wszystko, czego na tamten moment potrzebował. Dostał imię, ciepły kącik, troskę i bardzo potrzebne leczenie. Miał bardzo chore oczy. Nie wiadomo, co spotkało go wcześniej, ale nie było to na pewno nic dobrego. Oczka, mimo walki lekarzy o nie, musiały niestety zostać usunięte... Popiołek i tak na nie nie widział, a wysokie ciśnienie w nich sprawiało mu ogromny ból. Okazał się być niesamowicie dzielny i szybko doszedł do siebie po zabiegach. Przeszedł też kastrację i leczenie skóry, zabiegi pielęgnacyjne i profilaktykę.
Następnie zostaliśmy poproszeni o przyjęcie go do MORNu. Jednak w dzień przeprowadzki Popiołka do Krakowa wydarzył się straszliwy wypadek... Mieliśmy ogromną nadzieję, że przyjmując go sprawimy, że nigdy już nic złego go nie spotka, bo wycierpiał już zdecydowanie za dużo. I takie założenie mamy zawsze przyjmując pod nasze skrzydła każdego podopiecznego. Jednak wypadki niestety się zdarzają i tym razem niestety nas to nie ominęło. Popiołek postanowił wyjść sam na spacerek... przez okno... z drugiego piętra... Kiedy otrzymaliśmy telefon o tym zdarzeniu, zamarliśmy. Po chwili już byliśmy z Popiołkiem w lecznicy. Lekarze od razu zaczęli udzielać mu pomocy, za co ogromnie im dziękujemy. Na samym początku dowiedzieliśmy się, że na szczęście nie ma żadnych złamań i kręgosłup jest cały. Potem były już tylko gorsze informacje... Oberwał pęcherz, śledziona, wątroba...
Krwawienie wewnętrzne i pilna natychmiastowa operacja ratująca życie. Dr Derkowski z Klinika Weterynaryjna ARKA wspaniale przeprowadził operację, podczas której usunął śledzionę, a na pozostałe narządy założył specjalną siatkę tamującą krwawienie. Najbliższe doby były decydujące. Ku zaskoczeniu wszystkich, ten dzielny pies nie poddał się ani na chwilę. Jego ogromna wola życia była widoczna cały czas. Niewiarygodne jak mimo ślepoty i tego wszystkiego, co przeżył, on nadal bardzo chce żyć i kocha to życie. Kilka dni później potrzebna była reoperacja z powodu ropnia, który pojawił się w okolicach wątroby. Ją też przetrwał. Potem nastąpiło niestety zapalenie otrzewnej, które na początku było bardzo groźne i długo z nim walczyliśmy.
Codzienne kroplówki, codzienne wizyty w lecznicach, olbrzymi strach... Stan Popiołka na dzień dzisiejszy jest taki, że skończył przyjmować trzeci już antybiotyk mający zwalczyć zapalenie otrzewnej. Wyniki krwi z tragicznych stały się naprawdę obiecujące (większość parametrów już w normie). Ostatnie USG wykazało, że zapalenie się zmniejsza i narządy wyglądają ok. Czeka nas kolejna kontrola. Czujemy, że będzie dobrze.
Popiołek już dziś cieszy się, zajada ze smakiem i z chęcią spaceruje ze swoimi tymczasowymi opiekunami. Jest wdzięczny za każdą uwagę, pięknie uczy się nowych miejsc, ma niesamowity słuch i węch, dzięki którym radzi sobie naprawdę świetnie. Niestety ta historia sprawiła, że ratowaliśmy tak naprawdę Popiołka za wszelką cenę... Nie patrząc na koszty, bo najważniejsze było to, żeby przeżył. Tyle już przeszedł, że nie mogliśmy pozwolić mu odejść z takiego powodu, jak nieszczęśliwy wypadek... Tym samym stan konta fundacji ucierpiał bardzo... Żeby dokładniej Wam to zobrazować, wszystkie operacje Popiołka, wizyty w lecznicach, badania krwi i USG, których było mnóstwo, badania histopatologiczne, kroplówki, leki, konsultacje u specjalistów i specjalistyczne żywienie ucięło ok. 70% wszystkich funduszy, jakie mieliśmy na pomoc podopiecznym... W związku z tym musimy zamknąć przyjmowanie podopiecznych, bo nawet nie mamy z czego ich utrzymać A kolejka zwierzaków czekających na przyjęcie jest niestety długa i pilna...
Jeśli możecie najmniejszym grosikiem pomóc nam dalej działać, to będziemy wdzięczni my, Popiołek i wszyscy nasi podopieczni! Trzymajcie też kciuki za tego dżentelmena. Będziemy Was na bieżąco informować o jego stanie oraz damy znać kiedy będzie już gotowy do adopcji. Mamy nadzieję, że już niedługo!
Loading...