Wywalone w reklamówce do rowu. Larwy much, koci katar, pchły, robale...

Supported by 25 people
648 zł (81%)
To reach our goal: 152 zł
Adopcje

Started: 23 July 2024

Ends: 28 December 2024

Hour: 23:59

"Coś", bo to nie był człowiek, tylko zwykła k...., wywala w reklamówce do rowu bezbronne kocie dzieci, które jeszcze nie potrafią same jeść.

Muchy składają jaja na mych, chudych ciałkach. Pchły w ilości hurtowej dokuczają, brzuchy bolą od robali... "Coś" ma w poważaniu, że właśnie skazał je na śmierć w męczarniach. "Przecież nie zabił", litościwy "coś" pozbył się, lub jak kto woli, aby ująć to pięknie - wypuścił. Dobry człowiek w niedzielę pójdzie do kościoła, będzie składał rączki, gorąco modlić się, aby sąsiad widział, jaki z niego pobożny człowiek.

Zapomina i tym, co zrobił, zapewne matka kociąt wygląda podobnie. Zapewne nie otrzyma pomocy weterynaryjnej, zapewne "coś" nie zadba o kastrację, aby kolejnych kotów, które za chwilę znów pozbędzie się w ten sam sposób - nie było.

Kolejny ktoś znajduje, szuka pomocy, ale nieświadomy co robić zostawia je na noc w rowie. Kolejne godziny niewyobrażalnego cierpienia...

Następnego dnia jedzie i zabiera maluchy, podrzuca do miejscowego zwierzoluba, który dzwoni do mnie. Jadę, zabieram, nawet nie mam już sił płakać nad losem tych wszystkich traktowanych jak śmieci zwierząt.

Jedziemy do weterynarza, kolejka. Wpycham się, biorę mleko dla kociąt, rozrabiam i karmię. Nie chcą na początku jeść, ale powoli idzie nam to karmienie coraz lepiej. Wpycham się do gabinetu, aby maluchy zostały jak najszybciej obejrzane. Wpycham, bo nikogo z kolejki nie interesuje, że każda kolejna minuta może doprowadzić do ich śmierci. Weterynarz ogląda, podaje leki, instruuje co mam robić. Wracamy do domu, karmimy, masujemy brzuchy.

Aby pozbyć się larw, maluchy są kąpane, wyczesywanie drobnym grzebykiem. Pozbywamy się pcheł, które skaczą również po mnie. Owijamy w ciepły kocyk, zajmuje się oczkami. Przemywanie, zakrapianie. Co chwila karmienie, małe ilości a często. Kilka dni i zmiana totalna, oczka robią się ładne, sierść również. Karmienie i masowanie brzuchów nie jest już problemem. Maluchy rosną z dnia na dzień, są ciekawe świata, mruczą z zadowolenia. A wystarczyło wykastrować kocice, i nie byłoby tej historii i tego opisu.

Niestety, nie jest i nie będzie to jedyna historia podłego zachowania ludzi względem zwierząt, o wielu nigdy się nie dowiemy, wielu nie zdążymy pomoc... Bardzo proszę o pomoc dla tych dzieci.

Otrzymały imiona: Shila i Szatka. Po ogarnięciu weterynarza, gdy zaczną już same jeść, będą szukać domu/domów. Błagam o pomoc dla nich!

Supporters

Loading...

Supported by 25 people
648 zł (81%)
To reach our goal: 152 zł
Adopcje