Trzy dni konał na polu. Czekał już tylko na smierć...

Jak można zasnąć spokojnie wiedząc, że obok domu, na polu, kona pies?  Jak można przejść obok niego obojętnie i nie udzielić pomocy?  Jak można spojrzeć mu w oczy i skazać na pewną śmierć?

Dopiero po 3 dniach męki zauważyła go przypadkowa osoba. Leżał już zwinięty w kłębek na środku pola. Wyglądał jak jedna, Wielka gruda ziemi. Co jakiś czas ostatkami sił podnosił głowę. Po co? Sami nie wiemy, bo jego oczy były tak obojętnie, bez jakiejkolwiek nadziei...

W stanie krytycznym został pilnie przewieziony kilkadziesiąt kilometrów do kliniki. Początkowo myśleliśmy, że pies uległ wypadkowi. Był bezwładny. Bez kontaktu. Nie ruszał się. W klinice okazało się jednak co innego.

Po wstępnych badaniach okazało się, że pies ma silną żółtaczkę. Białka oczu, skóra miały intensywny, żółty kolor. Był wychłodzony - 36,9 stopni. Wykonano badania krwi. Okazało się, że powoli zabija go babeszjoza. Dodatkowo ma bardzo wysoki mocznik oraz niski hematokryt. Badani pokazały, że jego stan jest bardzo ciężki. Został podłączony do kroplówki. Zostały podane leki.  Na jego ciele było pełno larw. Lekarze byli zmuszeni zgolić całe jego futerko. Larwy były wszędzie. Wychodziły z uszu, nosa, odbytu. Były nawet w napletku! Dodatkowo, z braku sił potrzeby fizjologiczne załatwiał pod siebie - sierść była cała w odchodach i kołtunach.

Stan psa był krytyczny. Jednak zrobimy wszystko, aby mu pomoc. Wierzymy, że jest promyk nadziei, że on to przeżyje... Stąd też jest jego imię. Promyk został pod całodobową opieką lekarzy. W nocy psiak oddał 2 razy mocz. Temperatura jednak nie wzrasta. Dzisiaj (5.10) nastąpiło pogorszenie 😞 Pies przestał oddawać mocz. Został zacewnikowany. Parametry biochemiczne mocznik i kreatynina pogorszyły się. Promyk jest cały czas ogrzewany. Trwa walka o jego życie...

Walcz Promyczku, walcz. Czekamy na Ciebie, na nasz wspólny, pierwszy spacer.

Zbiórkę organizuje Sekcja Krasnystw