Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Dziękujemy, dzięki Wam jesteśmy w stanie zapłacić za leczenie i dotychczasowe utrzymanie Pchełki. Powiemy Wam coś jeszcze :) Malutka ma swój własny dom <3
Urodziłam się, mam swoją mamę, rodzeństwo, ciepłe posłanko i pełen brzuszek... Rosnę jak na drożdżach pod czujnym okiem nadopiekuńczej mamy.
Dni mijają mi na zabawie i zdobywaniu nowych umiejętności, tak samo moim braciom i siotrom. Jest ciepło i zawsze mamy pełne brzuszki. Bawią się z nami ludzie i pilnują, żeby wszystko było jak należy.
Mam już 7 tygodni, potrafię już sama jeść, ale kocham wtulić się w futerko mamusi i napić się jeszcze odżywczego mleka. Mojego rodzeństwa nie ma już ze mną... Zabrali je jacyś obcy ludzie...
Mam 8 tygodni... Moi ludzie się gdzieś śpieszą, nie ma nigdzie mojej mamy, szukam jej! Nagle czuję silny ból i widzę tylko ciemność, ktoś bierze mnie na ręce i wrzuca w ciemne miejsce... Nie mogę się ruszyć, obraz mi się rozmywa i czuję smak krwi...
Kilka godzin później budzę się z okropnym bólem całego mojego małego ciała... Jestem zamknięta, nie mam co jeść, nie czuję mojej mamy...
Otwieram oczy, widzę piach i koła szybko odjeżdżającego samochodu, ktoś bierze mnie na ręce i już wiem, że będzie tylko lepiej...
W niedzielę 8 lipca 2018 roku pod naszą opieką znalazła się Pchełka. Widok sponiewieranego kociego ciałka spowodował w każdym z nas chęć płaczu i wymierzenia sprawiedliwości temu, który zadał jej te tortury.
Kotka jest najprawdopodbniej po wypadku, musiała gdzieś leżeć dosyć długo bo pod jej ogonem znaleźliśmy pełno jaj much. Ma roztrzaskany pyszczek, uszkodzone dziąsła, zęby, oko...
... i ma tylko 8 tygodni. Prosimy pomóżcie nam ją leczyć. Za dwa dni byłoby już po niej.
Pchełka zasługuje na zdrowie, ciepłe posłanko, ręce pełne miłości i człowieka, który będzie o nią dbał do końca jej (mamy nadzieję) jeszcze długiego życia.
Pomóżcie nam pomagać i ratować to, co człowiek bezmyślnie rozmnożył.
Loading...