Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
[Aktualizacja 3.07.2018]
Dzięki Wam udało się uzbierać całość założonej wczesniej kwoty. Dostaliśmy pierwsza fakturę, którą już opłaciliśmy. Niestety, jest to dopiero początek. Cały czas są przeprowadzane konieczne zabiegi oraz kontynuacja leczenia i badania krwi, bobków, wymazy.
Jeden z królików przeszedł zabieg stomatologiczny i usunięto mu całą arkadę zębów i wszystkie siekacze, zabiegów stomatologicznych czeka nas jeszcze kilka.
Zdecydowaliśmy się podwyższyć kwotę zbiórki i zarazem prosimy Was ponownie o wsparcie.
Króliki są bezpieczne, mają pełne miski i czyste klatki ale koszta weterynaryjne i codziennej opieki są ogromne.
16 czerwca w Oleśnicy miało miejsce odebranie królików z prywatnego domu. Była to całkiem spora pseudohodowla, która zaczęła się od posiadania tylko parki królików. Szybko się ona rozmnożyła, ale właściciel nic z tym nie zrobił.
Wkrótce rodzice, dzieci i ich dzieci mogły się mnożyć między sobą, powodując różne problemy, które poprzez chów wsobny pogłębiały się z pokolenia na pokolenie.
Sytuacja wymykała się spod kontroli, a tylko maluchy miały szansę na wydostanie się stamtąd, ponieważ hodowla sprzedawała i oddawała króliki do hurtowni i sklepów zoologicznych.
Nasi wolontariusze od godziny 10 do 22 przygotowywali, odbierali i ogarniali króliki z warunków daleko odbiegających od normy… Bo nie można nią nazwać budynku mieszkalnego, z którego zapach unosił się już na podwórzu.
Króliki niedługo przed odebraniem zostały rozdzielone na płeć, ale niestety bardzo niedokładnie, ponieważ duża część samic została zapłodniona lub już zdążyła urodzić.
Zwierzęta siedziały w ciasnych i dusznych pomieszczeniach, na starych kartonach, dywanach, pomiędzy zbutwiałymi meblami. Jeden miot, któremu udało się przeżyć, był wyciągany spod brudnego, zasikanego fotela. Kilka młodszych osesków leżało w kartonowych skrzyniach, z których dosłownie wypadło przez stopień przegnicia materiału.
Większość królików ze względu na wielkość stada, w którym przyszło im żyć, oraz zbyt małej powierzchni, jest nie tylko brudna, ale także poważnie pogryziona czy poraniona.
Od razu po przywiezieniu ich do kliniki, jeden z samców, numer 19, poszedł w trybie pilnym na operację z powodu wypadniętego jądra. Wizualnie wyglądał najgorzej: kłęby filcu, przyklejone odchody, za długie siekacze, brud i odpychający zapach. Nie zakwalifikował się jednak do operacji, a do transfuzji krwi, jego wyniki były tak fatalne.
Zabieg miał miejsce dopiero trzy dni później z powodu zagrożenia życia.
Numer 32 był w niewiele lepszym stanie, do tego jeszcze zapalenie płuc.
Numer 37 był tak odwodniony, że pilnie poszedł pod kroplówkę.
Samica numer 4 ma wypadniętą soczewkę w lewym oku i najprawdopodobniej skórzaka, na dniach będziemy wiedzieć czy kwalifikuje się do zabiegu.
Wśród najpilniejszych zabiegów wczoraj znalazło się około dwudziestu korekt siekaczy.
Sporo samców miało rany genitaliów, są w większości w o wiele gorszym stanie niż samice.
Dosłownie kilka nie miało większych problemów z siekaczami. Braki w okrywie włosowej, rany, kołtuny i za długie pazury to standard. Około trzydziestu królików ma problemy z samymi już siekaczami: przerostem, złamanymi, wrastającymi itd.
Wiele z samic w trybie pilnym szykujemy na kastrację. Trzy oseski, obecnie w wieku około 12 dni, próbujemy odkarmić ręcznie specjalistycznym mlekiem. Dwa z nich mimo bycia króliczymi niemowlakami, już ma zadatki na problemy zębowe. Nasz weterynarz w dzień ich przyjazdu kilka minut spędził na domyciu oczu, które powinny być otwarte, ale sprawiało im to problem ze względu na warstwę brudu.
Lumos, największy z osesków ma niewielkie ropnie pod szczęką, które czekają z interwencją aż podrośnie.
Około trzydziestu z pośród pięćdziesięciu królików ma problem z zębami o tyle spory, że potrzebuje dokarmiania drobnymi granulatami (karmy ratunkowe, versele laga cuni complete JUNIOR).
Zanim zostanie postanowione co dalej z królikami, muszą one przejść kwarantannę, kastracje i najpilniejsze zabiegi.
W pierwszy dzień, mimo że były wykonywane wyłącznie najpilniejsze zabiegi, faktura wyniosła nas ponad 700 zł. Kolejnych kilkaset zostało przeznaczone na zakup kilkunastu kilogramów granulatów dla królików mających problem z jedzeniem.
Tylko dzięki Wam jesteśmy w stanie sprawnie funkcjonować. Mamy nadzieję, że dzięki Waszemu wsparciu, będziemy mogli nadal pomagać.
Loading...