Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Zwróciła się do nas o pomoc osoba o wielkim sercu, która nigdy nie przeszła obojętnie obok psiego nieszczęścia. Uratowała już nie jedno psie życie i żeby móc robić to dalej potrzebuje finansowego wsparcia.
Tak opisała nam swoją historię:
"Ja i mój mąż ratujemy zwierzaki w potrzebie od wielu lat. Ponad 10 lat temu zostaliśmy wolontariuszami w schronisku dla bezdomnych zwierząt i był to pierwszy krok do świata w jakim ratowanie bezbronnych opuszczonych psich istot stało się dla nas codziennością. Od jakiegoś czasu przyjmujemy pod swój dach stare, chore psy, takie, które nigdy nie miały dobrego życia, które wiszą całe życie na łańcuchach, które są na ostatniej prostej...
Obecnie opiekujemy się 12 psami. Sześć mamy w domu, dwa w pracy, dwóm zapewniamy leczenie i karmę oraz jednego w hoteliku. Większość z nich potrzebuje leków i dobrej jakościowo karmy.
Ostatni czas jest dla nas wyjątkowo trudny. Sytuacja stała się dramatyczna. Cztery psy niemalże w tym samym czasie potrzebowały bardzo intensywnego leczenia, co wygenerowało ogromne dla nas koszty. Jeden z nich, jedenastolatek z padaczką, dysplazją stawów i zwyrodnieniami kręgosłupa z dnia na dzień, przestał chodzić. Badania wykazały, że wysunął się dysk. Niezbędna była operacja. Tylko to mogło przywrócić czucie w łapkach. Na szczęście zabieg przywrócił się powiódł, jest coraz lepiej. Koszt badań i zabiegu to ponad 4300 zł plus kolejne kontrole, leki. Przed nami jeszcze rehabilitacja....
W tym samym czasie zabrany ze wsi pies zaczął wymiotować. Okazało się po dokładnych badaniach krwi, USG, RTG, że ma kamienie w woreczku żółciowym i szmery w sercu. Jest obecnie leczony. Kolejna sunia zabrana z łańcucha ma zapalenie jelit, chorobę odkleszczową, chore serce, jest ogólnie wyniszczona. Diagnostyka i leki pochłonęły już ponad 2500 zł...
Niestety historia kolejnego psiaka nie ma happy endu... Pies nie żyje... Podczas spaceru dostał ataku padaczki, miał oczopląs. Po dwóch dniach intensywnego leczenia w szpitalu musieliśmy się pożegnać... Miał prawdopodobnie rozległy udar. Pies umarł, nam pozostały rachunki... Bardzo nadwyrężyliśmy nasz budżet, ale przecież nie mogliśmy żadnemu z nich odmówić pomocy....
Prosimy dla niej o pomoc, aby chociaż w części mogła pokryć ogromne koszty leczenia, rehabilitacji, leków i karmy!
Loading...