Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Juz po u rodzinach niestety nie udało się uzbierać całości ale bardzo was proszę o w płaty bo potrzeby są naprawdę duże. Psów które trafiają pod moja piekę jest coraz więcej a możliwości ograniczone przez brak miejsca
Niebawem moje urodziny. To, o czym marzę, niestety nie jest zależne do mnie chce... Walczę, ile mogę, żeby ograniczać bezdomność. Tak marzę o tym, żeby każdy psi i koci ogon miał swój wspaniały dom...
Każdy, kto mnie zna, wie doskonale, że walczę z bezdomnością, pomagam bezdomniakom. Zabezpieczam, leczę, socjalizuje kastruje i czipuje. Znajduje dobre domy, gdzie każdy zwierzak jest traktowany jak członek rodziny.
Może trochę opowiem o mnie tym, którzy jeszcze nie mieli mnie okazji poznać.
Pomagam bezdomniakom już dobrych kilka lat. Wyremontowałam swój rodzinny dom, żeby móc przyjmować więcej zwierzaków, bo jednak w wynajmowanym mieszkaniu w bloku możliwości są ograniczone. Gdy już udało się, przeprowadziłam się na wieś. Niestety życie rzuciło mi kłody pod nogi. Zaczęłam chorować...
W pierwszej chwili zawalił mi się świat. Po pobycie w szpitalu i postawionej diagnozie: stwardnienie rozsiane - byłam bardzo załamana, bo tyle jeszcze chciałam zrobić. Na szczęście szybko zmobilizowałam się, żeby móc ratować dalej. Udało mi się dzięki zbiórce i wspaniałym ludziom uzbierać na awaryjne kojce, gdzie do tej pory psiaki przechodzą kwarantannę. W sytuacji, gdybym musiała iść do szpitala, psy będą zabezpieczone. I tak właśnie nie dając się chorobie uzupełniamy się z psami, bo ja ratuje je a one mnie, nie pozwalając na chwilę załamania, bo przecież one mnie potrzebują...
Niedługo po tym założyłam stowarzyszenie które nazywa się Psi Azyl u Żanety, tak - u mnie. Bo tu psiaki odnajdują niejednokrotnie wiarę w człowieka na nowo. Są leczone, kastrowane i dostają szansę na lepsze jutro u boku swojej nowej rodziny.
Zrobiłam kolejna zbiórkę, dzięki której do tej pory udało się zrobić wybiegi. To znaczy podwórko zostało podzielone na wybieg dla szczeniąt dla małych psów I dużych. Jeszcze spora ilość przęseł betonowych czeka na montaż, żeby dalszą część działki ogrodzić tak, żeby i te psy z kwarantanny mogły sobie biegać. Choć i tak jeszcze kropla w morzu, bo jeszcze więcej przęseł będzie potrzebnych - działka jest ogromna. Jest też woliera dla kotów, bo często są podrzucane w workach. Dom ma dwa wyjścia tak, żeby niektóre psiaki nie miały styczności ze sobą, bo najzwyczajniej w świecie się nie tolerują, więc zrobiony został taras, na którym właśnie stoi wyżej wspomniana woliera, żeby koty bezpiecznie mogły sobie wychodzić na zewnątrz.
Psiaki mieszkają w domu razem z nami, ucząc się czasem wszystkiego od podstaw, bo bywają i takie które, nigdy nie przekraczały progu domu. Czasem początki bywają różne, ale jak już przekonają się ze dom i kanapa to super sprawa, wystarczy chwila, żeby z dnia na dzień stały się kanapowcami. To wszystko zostało zrobione dzięki Wam, to dzięki Wam mam możliwość pomagać. Mieszkam w Świętokrzyskim, gdzie bezdomność jest ogromna i pomoc dla zwierząt bardzo, ale to bardzo potrzebna. Aktualnie w domu pod nasza opieką jest 25 psów i 9 kotów.
Zgłoszenia o bezdomnych psach bądź psach, którym udało się uciec od oprawców, są notoryczne, a niestety możliwości do zabezpieczania ograniczone...
W większości trafiają do mnie kundelki czasem mieszańce i w typie rasy. Pamiętam pierwszego charta "pokłusowniczego", skrzywdzonego z ranami, głodzonego... I od tamtej pory zakochana jestem w tych psiakach. Złożyłam wniosek o pozwolenie na te psiaki, bo nie każdy wie, że takie pozwolenie jest potrzebne. I od tamtej pory jak tylko wiem o błąkającym się charcie staram się mu pomóc. Niestety Charty, właśnie te pokłusownicze, głodzone, nie zawsze dogadują się z psiakami. Największym problemem jest pilnowanie zasobów i czasem nawet próby polowania na maluchy. Dlatego też ten pomysł ze zbiórką urodzinową.
Marzę o tym, żeby mieć większe możliwości pomocy tym pięknym majestatycznym i bardzo skrzywdzonym psom. Nie chce nic dla siebie... bo największym prezentem dla mnie jest możliwość pomocy. I dlatego też chciałabym uzbierać pieniążki na ich leczenie i przede wszystkim kontenery mieszkalne. Zostałyby zmodyfikowane tak, żeby miały ogrzewanie, a każdy psiak miał osobne wejście, żeby było przede wszystkim bezpiecznie.
Wiem, że to ogromny wydatek, z którym sama nie jestem w stanie sobie poradzić, ale wiem, że mam koło siebie wspaniałych ludzi, którzy też kochają zwierzęta. Razem możemy więcej. Proszę o Wasze wsparcie!
Loading...