Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Dostajemy zgłoszenie z prośbą o interwencję w pobliżu Jelcza-Laskowic: we wsi Dębina mieszka kobieta, której sprawy wymknęły się spod kontroli. Razem z nią mieszka stado zaniedbanych psów.
Jedziemy. Naszym oczom ukazuje się zasyfiałe podwórko. A na nim... Drobniutkie, małe psy przy rozwalających się budach, na łańcuchach, a jakże. Jest jeszcze stodoła - tam pani szanowna szczeniaki trzyma. Psów jest kilkadziesiąt, może nawet 50 (!!!). Trudno się doliczyć, ona też nie ogarnia. Psy rzucane mają odpadki, resztki ze stołu. Albo i nie mają rzucane - co wnioskujemy po ekstremalnym wychudzeniu niektórych zwierząt...
Właścicielka chętnie oddaje nam psy. Wynosi je z obejścia, trzymając za łapy, jakby były trędowate, martwe albo jakby były workiem z kartoflami. Brakuje, tylko żeby układała je na stosie jak po epidemii dżumy... Wybiera te, których nie chce, które jej zawadzają — te chude i chore oczywiście. Bo zdrowe szczeniaki to ona sobie zachowa (niedoczekanie!).
Czy psy mają imiona? Ciężko stwierdzić, no chyba że wszystkie nazywają się "kurwy jebane" lub "chodź tu kurwo, znowu się sprułaś". Tak się do nich zwraca właścicielka.
Odebraliśmy 7 najbardziej potrzebujących psów i 3 szczeniaki. Więcej na razie nie damy rady — adopcje stoją, brakuje nam wolontariuszy, rąk do pracy, domów tymczasowych i środków finansowych... ☹️☹️☹️ Bardzo chcielibyśmy pomóc wszystkim...
2 psy są mocno wychudzone, widać żebra i kręgosłupy 😭 Zęby i sierść w fatalnym stanie. Jeszcze nie wiemy, jakie inne problemy i choroby skrywają ich drobne ciałka. Przed nami diagnostyka, leczenie, stawianie na łapki... Ogrom pracy i pieniędzy.
Pomóżcie nam je ratować. Prosimy. Bez Was nie damy rady 🙏
Loading...