Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Gdy Mylene trafiła do nas, myśleliśmy, że pomóc możemy już tylko w jeden sposób - dać jej godnie i bez bólu odejść. Ogromny guz, zniekształcający szczękę i nos, przerażał na zdjęciach. Każdy, kto zobaczył ją na żywo, stwierdzał, że jej widok przy bezpośrednim poznaniu jest jeszcze bardziej dramatyczny. Jedna rzecz jednak nie pozwalała nam podjąć tej ostatecznej decyzji - jej chęć życia.
Kotka jest niesamowicie drobna i chuda. Nie myje się. A pokarm jak na razie udało nam się jej skutecznie zaserwować jedynie w formie płynnej. Ale sierść jest gęsta, puszysta i zaskakuje swoim dobrym wyglądem. A sama Mylene pakuje się z entuzjazmem na kolana każdej, nawet dopiero co poznanej, osoby. Potrafi nawet dość dobitne wyrazić co myśli o podawanych kroplówkach. I tak niesamowicie mruczy...
Pierwsza wizyta u współpracującego z fundacją lekarza weterynarii pokazała, że wyniki krwi również w większości są dobre. Kotka ma jedynie niewielką anemię. Konsultacja u specjalisty we Wrocławiu dała nam kolejne nadzieje. Mylene zaproponowano trzy metody leczenia: operację, radioterapię lub elektrochemię. Badający ją lekarz skonsultował jeszcze jej przypadek ze specjalistą z zakresu chirurgii onkologicznej i radioterapii. W efekcie została zakwalifikowana do dwutygodniowej radioterapii (RT). Podczas jej trwania zostanie również wykonane badanie histopatologiczne. Czas kuracji określono wstępnie. Zostanie on odpowiednio dostosowany, w zależności od reakcji tkanek i wyniku biopsji.
Podczas tych dwóch tygodni będzie przebywała na hospitalizacji w ośrodku prowadzącym ten typ leczenia. Zapewniono nas jednocześnie, że ból i dyskomfort jaki ewentualnie spowoduje RT nie będzie większy niż nowotworowy, który kotka odczuwa aktualnie.
Efekty mogą być różne. Może nastąpić spektakularna poprawa, która wykluczy konieczność dalszego leczenia operacyjnego. Może również nastąpić zmniejszenie guza, które umożliwi jego wycięcie bez poważniejszych szkód dla dalszego komfortu jej życia i znacznie ułatwi samą operację. Może być również tak, że nie osiągniemy tym nic...
Nie wyobrażamy sobie jednak odmówić tej walecznej istocie podjęcia próby walki o nią. Terapia może się rozpocząć już w najbliższy piątek. Jej koszt jednak jest ogromny Około 4.000 zł Do tego dochodzą koszty leków i badań. Suma jest astronomiczna. 4.500 zł.
Nie chcemy zawieść Mylene. Nie chcemy tracić nadziei. Ale sami nie podołamy temu finansowemu wyzwaniu. Prosimy, pomóżcie nam o nią zawalczyć.