Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Historia kociaków, ma szczęśliwy finał, Radzio z siostrzyczką trafili razem do jednego domu i rozczulają oczy nowych opiekunów :) co widać, na załączonych zdjęciach.
Bardzo dziękujemy darczyńcom <3
Rudi Radzio. Jak do nas trafił? Tak niby prozaicznie. Urodziła go domowa, niewykastrowana kotka. O tychże narodzinach nasza sympatyczka i zarazem osoba, która niejednokrotnie tymczasowala dla nas kociaki, została poinformowana jak o radosnym wydarzeniu. Zobowiązała się, że gdy kotka odchowa maluchy, to weźmie je do siebie, by przygotować je do adopcji. W zamian właściciele kotki obiecali, że pozwolą nam ją wykastrować.
Tymczasem jeden z kociaków nie doczekał tego momentu i postanowił umrzeć. Pani Basia zabrała go jeszcze przed kastracją kotki, właściwie w stanie agonalnym i pobiegła z nim prosto do weterynarza, gdzie rozpoczęła się walka o to maleńkie życie. Zastrzyki, kroplówki, zachęcanie do zjedzenia choćby kąska. Godziny czuwania i strachu przy maluszku, który leżał jak betka. I wielka radość gdy po dwóch dniach podniósł sam główkę. Teraz już wraca do zdrowia. Nie mamy zbyt wielu zdjęć, gdyż przy ratowaniu życia to nie one były najważniejsze.
Za to już chyba możemy powiedzieć, że kociak jest na prostej. Już dołączyła do niego reszta rodzeństwa. Mama maluchów dochodzi do siebie po kastracji. Całą trójkę została odpchlona i odrobaczona, czekają je jeszcze szczepienia na choroby wirusowe.
Ehhh.. Czasem się zastanawiamy, czy nie powinniśmy pobierać opłat przy adopcji, bo te koszty choć oczywiste, mocno nadwyrężają nasze konto i znacząco przekraczają wpływy, a przecież każdy, kto przyjmuje pod swój dach zwierzę powinien się liczyć z kosztami. No, ale nie pobieramy i dlatego zmuszeni jesteśmy ciągle prosić, prosić i prosić...
Loading...