Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Bardzo dziękujemy Państwu za wsparcie finansowe Kajtka.
Psiak przeszedł już bardzo skomplikowaną operację, która ostatecznie zakończyła się amputacją kończyny, na której był umiejscowiony olbrzymi guz. Zmiana nowotworowa była silnie ukrwiona i obejmowała praktycznie całą kończynę wraz z naczyniami i nerwami, nie było możliwe odpreparowanie samej zmiany od reszty tkanek, stąd decyzja chirurgów o amputacji łapy.
Kajtek bez problemu wybudził się z narkozy i szybko doszedł do siebie po bardzo skomplikowanym zabiegu.
Kajtek jest bardzo dzielnym, spokojnym psem, który bez problemu poddaje się codziennym zmianom opatrunków i chętnie przyjmuje zalecone leki.
Tylko dzięki Państwa ogromnej pomocy udało nam się go uratować! Mamy nadzieję, że przed Kajtkiem jeszcze kilka lat szczęśliwego życia, na jakie zasługuje. Obecnie psiak rozpoczyna rehabilitację.
W sobotę miał stracić życie z rąk miejscowego weterynarza; po cichu, w komórce, gdzie mieszkał całe życie. Zastrzyk z trucizną - morbitalem - miał przerwać jego bolesne życie - życie bez nadziei, w cierpieniu. My pokrzyżowaliśmy plany właścicielki. Nie tylko siłowo odebraliśmy jej psa, ale również dajemy mu szansę na życie bez bólu. Pies jest pod opieką lekarzy. We wtorek operacja ratująca mu zdrowie i życie. Potrzebujemy pomocy w ratowaniu Kajtka.
Interwencja miała miejsce między Łowiczem a Płockiem. Mała wieś i bardzo duża znieczulica ludzi. Co najmniej od jesieni 2019 roku na nodze psa rósł guz.
Nie reagował nikt z sąsiadów. W końcu, gdy zwierzę z trudem się porusza zapada decyzja o uśpieniu psa. 12-letni Kajtek ma dostać śmiertelny zastrzyk.
Ale miejscowy weterynarz się nie pojawia o wyznaczonym czasie. Komuś zrobiło się chyba szkoda psa i zadzwonił do nas z prośbą o pomoc. To ostatnia deska ratunku dla Kajtka. Nie wiemy, czy zdążyły przed śmiertelnym zastrzykiem, ale ruszyliśmy na pomoc natychmiast. Pies żył w komórce, w ciemności.
Zastaliśmy go jednak poza budynkiem gospodarczym i posesją, na której mieszkał, gdy chodził po polu szukając pożywienia. Kiedy wylegitymowaliśmy się - właścicielka psa nie była już miła. Kazała nam „wypier…” z posesji. Powiedziała, że psa nie odda. Cierpiące zwierzę musieliśmy odebrać siłowo, choć nie było łatwo. Zwierzę odczuwało ogromny ból przy poruszaniu się. Z olbrzymiego guza na łapie kapała krew.
Natychmiast trafił do kliniki weterynaryjnej, gdzie zajęli się nim lekarze. Wykonano badania RTG, badania krwi i jest spora nadzieja, że zabieg usunięcia guza lub kończyny zakończy się dla psa pomyślnie, mimo już sędziwego wieku.
Kajtek ma wolę życia. Dlatego chcemy go uratować. Operacja, opieka przed i po zabiegu oraz jego rehabilitacja to koszty dla nas bardzo duże.
Wsparcie dla tej biedy jest tak bardzo potrzebne, jak i nowy dom po zakończeniu rehabilitacji. Dlatego prosimy o pomoc i wsparcie Kajtka w tych trudnych chwilach.
Loading...