Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Kiedy szykujemy się do bożonarodzeniowych świąt i myślimy o wigilijnej kolacji - One umierają w zapomnieniu. Na wsiach, gdzie już nie ma nadziei, gdzie tli się jeszcze resztka malutkiego życia - One czekają na pomoc. W dziurawych budach, zarobaczone i zagłodzone. Żyjące na długich łańcuchach, cięższych niż same psy. Okażmy im nasze wsparcie. My ruszyliśmy im na ratunek. Potrzebujemy od Państwa dla nich pomocy. Na już i teraz... by uratować je od śmierci i dać im wolność.
Podwarszawska wieś. Psy przywiązane do kół od furmanki, zagłodzone i bez wody żyły we własnych odchodach od wielu miesięcy. Widoki zwierząt potrzebujących pomocy trudno zapomnieć. Suka na poniższej fotografii umiera z głodu w budzie bez podłogi. Leży tam ze szczeniakiem... Nie może się ruszyć, bo łańcuch, na którym jest trzymana ma pół metra.
Gdy przyjechaliśmy na miejsce, okazało się, że sytuacja jest jeszcze gorsza niż nam zgłaszano.
Na podwórku odkryliśmy 6 dorosłych psów. Uwiązane były na krótkich łańcuchach, które powrastały w szyję. Poprzecinały ją dość mocno.
Tak wyglądał pies na interwencji a tak po wyjęciu łańcucha, fotografia jest zbyt drastyczna abyśmy mogli ją pokazać bez zakrycia.
Trzy psy z tej interwencji miały tak mocno wrośnięte łańcuchy, iż chirurdzy musieli naciąć połowę szyji ponieważ całkowicie zarosły one skórą. Proces ten trwał aż kilka lat...
Psy były zagłodzone do granic możliwości. Jak zważyliśmy ich łańcuchy - były one cięższe niż sam pies.
Podczas interwencji u rolnika odkryliśmy psy w oborze, trzymane między krowami psy. Trzymane na łańcuchu nie miały swobody ruchu. Miały tylko metr życia, to tyle ile mierzył krowi łańcuch.
Psy pozamykane były wszędzie; w skrzyniach, przypięte do ściany, spały w oponach od ciągnika i na gnoju od bydła.
Część z psów zastajemy poprzywiązywanych do maszyn rolniczych oraz ukrytych pod betonowymi płytami, gdzie nie miały ani dostępu do światła, ani wody.
Kolejna interwencja i kolejny chudy pies. Zagłodzony prawie na śmierć. Nie rozumiemy, jak można było patrzeć na codzienne jego cierpienie i na powolne konanie. Jak bardzo trzeba być człowiekiem pozbawionym empatii, by w takim stanie trzymać zwierzę?
Z Wołomina przenosimy się do Kartuz i odbieramy kolejną suczkę z wrośniętym łańcuchem. Jej także trzeba szybko pomóc. Trafia od razu na stół operacyjny.
Psiak z głównej fotografii ma już na szczęście szczęśliwy dom. Dziś jednak potrzebujemy pomocy dla kilkudziesięciu psów jakie trafiły pod naszą opiekę właśnie z takich gospodarstw, od rolników, alkoholików i ludzi ułomnych społecznie. Aby je wyleczyć, zapewnić opiekę, transport i nowe życie musimy pokryć znaczne koszty tych interwencji. Dlatego kilka dni przed świętami prosimy Państwa o wsparcie dla nich i ratunek.
Loading...