Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Nie mamy dobrych wiadomości w sprawie "Azy". Po dwóch dniach intensywnej walki o jej życie i zdrowie - suczka odszedła za tęczowy most w klinice weterynaryjnej. Jest nam bardzo ciężko pisać te słowa...
Mimo kolejnych godzin stabilizacji jej stanu i wielkiej szansy na poprawę - nagle zwierzę doznało zapaści. Przegraliśmy walkę o Nią mimo, iż bardzo wiele osób z Państwa zaangażowało się w to by wkrótce biegała i cieszyła się życiem jak inne psy. Przegraliśmy mimo natychmiast podjętej akcji reanimacyjnej.
Lekarze od kilkudziesięciu godzin robili wszystko aby ją uratować. Nie znamy jeszcze dokładnie przyczyn śmierci ale podejrzewany jest zator. Prawdopodobnie skrzepnięta krew z olbrzymiej rany oderwała się od ściany żyły i dotarła do tętnicy płucnej.
Nie jesteśmy w stanie dojść do siebie po stracie tego psa, tym bardziej, iż do tej pory wszystkie zwierzęta jeszcze w gorszym stanie udało się lekarzom uratować. Dlatego podjęliśmy walkę, choć była ona trudna na czas jaki pies leżał bez pomocy w rowie.
Teraz przed nami badania psa. Musimy ustalić dokładną przyczynę jego śmierci i poszukać sprawcy jej podpalenia. Jesteśmy to jej winni. Poinformujemy o naszych ustaleniach za kilka dni.
Opieka weterynaryjna za dwie doby ratowania "Azy" i jej transport to koszt ok. 2000 zł. Przerwaliśmy już zbiórkę na pozostałe leczenie. Chcemy pozostałą kwotę przekazać na operacje kilku zwierzaków po wypadkach drogowych, w podobnie złym stanie co "Aza". Nie wiemy czy Państwo się na to zgodzą? Pokażemy w ciągu kilku najbliższych tygodni kolejne uratowane biedy.
Jej ciało jest poparzone; ogromna rana, z której sączy się ropa i krew, to skutek spalenia. Co za bestia to zrobiła? Kto chciał się Jej pozbyć? Nie jesteśmy w stanie sobie wyobrazić, co musiał czuć ten pies. Przez tydzień nikt nie pomógł - suczka leżała w rowie, potem doczołgała się do pobliskiej szopy. Od wczoraj ratujemy Jej życie. Chociaż stan psa jest ciężki, wierzymy w to, że nasi chirurdzy weterynaryjni kolejny raz dokonają cudu. Koszty tej opieki są ogromne. Przed psem kilka miesięcy pobytu w klinice i zapewne przeszczep skóry. Bardzo prosimy o pomoc dla suczki.
Kim jesteśmy my, ludzie, żeby wyrządzać zwierzęciu taką krzywdę? Nie mamy prawa! Nie mamy, a jednak to robimy... Bardzo ciężko ubrać w słowa wszystko to, co dziś zobaczyliśmy. Nie wiemy, jak to wszystko Państwu opisać. Wiemy jedno - Aza potrzebuje naszej pomocy. Potrzebuje Państwa pomocy - wsparcia na intensywne i długotrwale leczenie.
Azę znalazła Pani Ania, mieszkanka gminy Bolesławiec, wracając do domu z pracy. Suczka leżała w rowie na deszczu, na grzbiecie i bokach miała rozległą ranę. Pomocy szukała kilka dni. Bezskutecznie. Kobieta rozpoczęła poszukiwania pomocy. Po telefonie z błaganiem o pomoc patrol interwencyjny "Pogotowia dla Zwierząt" ruszył na miejsce przeszło 300 km w jedną stronę. Suczka dopełzła ostatkiem sił do pobliskiej stodoły... Leżała tam na słomie.
Leżała i piszczała z bólu. Z daleka od razu była widoczna znacznych rozmiarów rana, obejmująca grzbiet i boki ciała psa. Wyglądała jak zwęglona. Pod pachą Azy była widoczna głęboka dziura, ociekająca ropą z martwicą tkanek, a na listwie mlecznej rzucał się w oczy guz rozmiarów pomarańczy.
Suczka została natychmiast przetransportowana do kliniki w Warszawie, gdzie od razu otrzymała niezbędne leki, by uśmierzyć ból i kroplówki, ponieważ była wycieńczona. Wykonano niezbędne badania krwi, RTG.
Skóra na psie została spalona tydzień lub dwa, zanim pies został przez nas znaleziony. W tkanki wdała się już martwica. Lekarze przez wiele godzin czyścili ranę...
Potem zabezpieczano psa opatrunkami bactigrass, które będą wymagać codziennej zmiany.
Aza otrzymuje bardzo dużo leków - antybiotyki, przeciwzapalne, silne leki przeciwbólowe i inne. Pozostaje pod stałą opieką lekarsko - weterynaryjną w klinice.
Koszty tej opieki będą ogromne. Toaleta ran i opieka nad tak słabym psem jest bardzo trudna. Walka o życie i zdrowie suczki Azy będzie trwała wiele miesięcy. Na koniec być może konieczny będzie przeszczep skóry. Przed nami długa walka. Chcemy Ją wygrać! Może się to udać tylko z Państwa pomocą.
Loading...