Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Kochani, Julek jest już z nami. Wiem, że chwilkę to trwało, Julek do najspokojniejszych nie należy, podczas transportu również pokazywał charakter. Na szczęście wszystko szczęśliwie się skończyło. Jest już po wizycie weterynarz i kowala I aktualnie zapoznaje się z nowym miejscem. Jest poddenerwowany i rozkojarzony, ale doskonale go rozumiem, przeżył coś, czego nikt nie chciałby doświadczyć.
Teraz czas na odpoczynek i spokój. W imieniu Julka i swoim z całego serca Wam dziękuję. 🐎 ❤️ Walka była długa. Jak zwykle pokazaliście wielkie serca i to, że los zwierząt jak Julek nie jest Wam obojętny. To bardzo dobra wiadomość, ponieważ coraz więcej ludzi zaczyna zauważać problem, z jakim te biedaki muszą się borykać. Codziennie dziesiątki takich samych koni jak Julek trafiają do rzeźni. Czas to zmienić. Czas przerwać cierpienie.
Dziękuję jeszcze raz i życzę Wam spokojnego weekendu.
💗Dziękuję, że pomagasz ratować zwierzęta💗
Siedzę i płaczę, płaczę już drugą godzinę przy apelu pisanym do Was, bo moje siły się kończą, a zwierząt nie ubywa.
Codziennie widuje to samo piekło, przez które przechodzi setka niewinnych istot. Istot, które tak samo, jak ja czy Ty chcą żyć, czuć, kochać i być kochanymi. A odbiera im się wszystko i przyprowadza w to miejsce, gdzie nikt nie będzie miał litości.
Julek nie chciał być złym koniem, nie chciał nikogo skrzywdzić. Nigdy nie zrobił nikomu krzywdy, a sama niewiedza ludzi, którzy mieli go w swojej opiece, sprawiła, że dziś ma on wyrok śmierci.
Miał rodzinę, która obiecała mu bezpieczeństwo, to nie jest jego wina, że należy do tych energicznych, to młody koń, który zaledwie 8 lat temu przyszedł na nasz świat i codziennie się go uczy. Tak jak my wszyscy. Nie udało się im go zrozumieć lub zrozumieć go nie chcieli, więc po kilku tygodniach, kiedy okazało się, że nie chcą podejmować próby poradzenia sobie z trudnym charakterem Julka, postanowiono się go pozbyć u handlarza.
Dobrze wiedzieli co potem się z nim stanie, wszyscy, którzy przyprowadzają tutaj swoje zwierzęta wiedzą, że to ich ostatnie chwile życia. Julek nie zasłużył na takie traktowanie, jego chęć do życia jest ogromna, co zdążyłam zauważyć, kiedy odwiedziłam go w tym małym boksiku, gdzie nie ma miejsca nawet na świeże powietrze z dworu. Unosi się tylko ciężki zapach śmierci, która nadejdzie lada moment. Poprosiłam handlarza, by pozwolił mi go wyprowadzić i chociaż przez chwilę mógł poczuć zewnętrzny świat.
To tutaj musi on przeżywać swój koszmar, swoje piekło i katorgę. Nie wiem, czy przeczuwa, że to potrwa jeszcze tylko krótką chwilę. Że już jutro przyjedzie po niego ciężarówka i go zabierze, tam daleko za horyzont, gdzie śmierć będzie czekała z otwartymi drzwiami. By potem móc wolnym pogalopować za tęczowy most…
Tylko czy to właśnie nie tutaj powinien czuć się bezpieczny i szczęśliwy? Czy my nie powinniśmy mu tej wolności zapewnić? Odbierając mu życie i marzenia, właściciele zostali jego oprawcami. To nie wina Julka.
Kochani, handlarz zgodził się poczekać kilka godzin na wpłatę zaliczki, nie ma za bardzo wyjścia, bo transport i tak jest dopiero rano, ale jeśli zdążę wpłacić 2000 zł do końca dnia, odroczy termin i odwoła ciężarówkę. Julek ma pojechać tam sam, jako ostatni w tym tygodniu…
Dług Julka wobec handlarza jak to określił to aż 8200 zł. Na tyle wyceniono życie niewinnego zwierzęcia. Nie wiem, czy w myślach byłej rodziny Julka, choć momentami pojawiło się współczucie. Zapewne nie, bo gdyby tak było, nie pozwoliliby mu tutaj skończyć.
Wiem, że to wiele i nigdy nie mam pewności czy uda mi się Was przekonać. Nie mam też niestety tyle siły, by sprawić, że Julek zostanie zabrany i mu to obiecać. Bez Waszej pomocy nie dam rady. Jesteście ostatnią nadzieją na życie tego biedaczka. Błagam, pomóżcie.
Jeśli masz pytania, zadzwoń do mnie - Monika 570 666 540.
Dziękuję za pomoc. Zbiórka obejmuje wykup, transport, koszt diagnostyki, opłaty na weterynarza i kowala oraz zakup paszy i suplementów.
Zobacz więcej na www.konikimoniki.org.pl
Loading...