Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Kochani, dziś o uratowanej Malwince.
Jak widzicie, klacz jest w kiepskim stanie, po ostatnich wydarzeniach. Niestety po tym, co przeszła, czeka ją jeszcze długa droga do tego, by odzyskać swoją formę i zdrowie. Odwiedzi ją weterynarz i kowal, z pewnością przepisze suplementy i będziemy robić wszystko, by stanęła na przysłowiowe 4 nogi. Choć widzę w jej oczach smutek i żal, to wreszcie Malwinka może poczuć się bezpieczna. Mimo wszystko warto było walczyć o jej życie do samego końca.
Aktualnie bidulka przebywa na kwarantannie, odpoczywa i odzyskuje siły. Podjada, ale też nie ma zbyt wielkiego apetytu. Wiele przeszła, potrzebuje czasu i spokoju, a tego jej u nas nie zabraknie.
Dziękuję Wam serdecznie wszystkim za pomoc dla tej pięknej dziewczynki. Tak bardzo mi jej żal, po tym, co przeszła, ale dzięki Wam to już przeszłość. Przed nią już tylko dobre i szczęśliwe dni…
Malwinka nie raz widziała uśmiech dziecka, które szczęśliwe schodziło z jej grzbietu po pierwszych lekcjach. Nie raz też z pewnością widziała płacz, kiedy ktoś spadał z siodła, pod którym pracowała po kilkadziesiąt godzin w miesiącu.
Bo Malwinka całe życie musiała wykonywać polecenia, by móc żyć i chociaż wieczory, czy noce spędzać w spokoju i ciszy, której zapewne brakowało jej najbardziej.
Wieczne krzyki i złość, którą wyładowywano na niej, dziś nie mają już znaczenia, bo Malwinka usłyszała wyrok śmierci. Ma 24 lat, nie nadaje się już do „prestiżowej” szkółki, w której nauczą Cię jak jeździć. Nie wygra już żadnych zawodów, nie przyniesie korzyści… Więc musi umrzeć.
Malwinka, choć spędziła tam kilka długich lat życia, nie otrzymała żadnej rekompensaty za swój włożony wysiłek. Kiedy się „zużyła”, postanowiono się jej pozbyć jak starego samochodu, który też już do niczego się nie nadaje. Mimo że to żywe zwierze, które czuje, rozumie i cierpi tak samo, jak ludzie.
Kochani, historii podobnych do Malwinki jest mnóstwo, codziennie dziesiątki zwierząt wyrusza w swoją ostatnią podróż do rzeźni. Żadne z nich nie chce umierać, ale dla wielu to obojętne. Przecież tak łatwo nie zauważać problemu, kiedy on nie dotyczy nas…
Ja nie godzę się na takie traktowanie zwierząt. Nie chcę pozwolić, by Malwinka była kolejną ofiarą. Nie jestem w stanie zrozumieć, jak można skazać na rzeź zwierze, które latami dawało uśmiech najmniejszym, było posłuszne do samego końca, było jak najwierniejszy przyjaciel, a mimo to dziś nie usłyszy nawet „Dziękuję”.
Malwinka w piątek jedzie do ubojni. Handlarz ma w planach wywieźć ją osobiście w przyczepce, ale da mi szansę na jej wykup, jeśli zapłacę mu 1500 zł zaliczki. Nie mniej, bo mniej go nie interesuje. Życie Malwinki kosztuje 8100 zł. Dodał, że i tak idzie mi na rękę, więc jeśli ma poczekać z wykupem, pieniądze muszą być najpóźniej do wieczora.
Nie wiem, czy zechcecie dołączyć do ratunku Malwinki. Nie wiem też, czy zdążymy… Być może nie, ale spróbować warto. Bo ja nic do stracenia nie mam, a ta biedna klacz ma wszystko. Proszę, nie pozwólmy jej zabić, ona zasługuje na coś więcej niż okrutna śmierć w rzeźni. Po tylu latach… To wszystko nie powinno tak się skończyć.
Chętnie odpowiem na pytania:
Adopcje - 666 220 540
Ogólne - 570 666 540
fundacja@konikimoniki.org.pl
Dziękuję za pomoc.
Zbiórka obejmuje wykup, transport, koszt diagnostyki, wizyty kowala oraz zakup paszy i suplementów.
Zobacz więcej na www.konikimoniki.org.pl
Loading...