Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Kochani z całego serca dziekuje za zycie Domino ❤Domino mieszka u Pana Zbyszka i Marty Świtakowscy w Borki lipowskie .Adopcję podpsala Dagmara Nowica dziewczyna ktora pracuje u Marty w stajni Na widok konika Dagmara sie popłakała poniewaz ten konik jak dorosnie bedzie siwym koniem to nie do wiary zawsze Dagmara marzyła o siwym koniu a tu masz ....Nawet my nie wiedzieliśmy ze konik bedzie siwy .Tam dodałam filmy bo bylam na miejcu Odwiedzic Rock oraz Hankę i naszą kamcię ktorą mamy na Pensjonacie u Marty .Kochani tam sa 3 koniki Uratowane oraz Rock ma tam tatusia ktory jego w tym miejcu utrzymuje cały rok i na zawsze .Mozliwe ze Rock wyjedzie od Marty blizej Krakowa w pensjonat w przyszłym roku by jego tata miał do niego blizej .zobaczcie kochani jak Domino sie przytulił do Dzieczyny po przyježdzie to niesamowite połozył glowę na jej nogi .Dagmara bedzie leczyć gólkę na nodze Konikowi juz sa badania zalecenia dla Domino .Jestesmy mocno Szczesliwi dlaczego tak piekny kon był u handlarza czyżby dlatego ze gólka jest na nodze ale to nie wyrok tak sie znają ludzie nie wiadomo dlaczego kochani .Dziekuje z calego serduszka dziekujemy 💗💓💞💕
Kochani wieczorkiem wszystko opisze Domino jest.wieczorkiem bo musze leciec
Domino, dwuletni Ogierek to jeszcze dziecko, a już czeka w handlarskiej oborze na transport. Ten jeden jedyny, ten w stronę rzeźni
Dziś rano zadzwonił telefon. W słuchawce usłyszałam glos wściekłego handlarza: " mam COS dla ciebie, jesteś zainteresowana?” Musiałam jak zawsze szybko działać, wiedziałam, ze, od tego, co teraz powiem, zależy życie tego Konia. Odpowiedziałam po prostu: TAK!
Kochani, na miejscu u handlarza, w ponurej oborze stal ON, to " COS”, dwuletni Ogierek, jeszcze dziecko, skazany na rzez z powodu choroby. Historia jego jest jedną wielką niewiadomą, co się wydarzyło, i jakie było jego życie? Tego się nigdy nie dowiemy...
Cóż miałam zrobić, obiecałam handlarzowi, ze za 10 dni zabiorę Domino (bo tak go nazwalam) do siebie. Wychodząc z obory, szepnęłam cichutko: nie boj się maluchu, wrócę po ciebie.
Ogierek spojrzał na mnie z niedowierzaniem, tak jakby chciał spytać: naprawdę?
Był smutny, bardzo smutny...te jego oczy! Pełne żalu, cierpienia
Obiecałam sobie ze będę walczyć, i nie dam powiesić go na Rzeźnickim haku.
Na Domino czeka już wspaniały domek. Będzie miał wszystko, co potrzebne, aby być szczęśliwym.
Dom adopcyjny zobowiązał się pokryć koszty leczenia guza na nodze.
Teraz wszystko zależy od WAS Kochani, od ludzi o wspaniałych sercach.
Zycie Domino jest w waszych rekach, ja sama niestety nie dam rady.
Bardzo Proszę o jego życie.
Zbiórka obejmuje wykup transport oraz 6 % prowizji dla portalu
Loading...