Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Not got a RatujemyZwierzaki account?
Zebrana kwota została przeznaczona na pokrycie kosztów leczenia, zabiegów kastracji, niezbędnych badań, na zakup dobrej jakości karmy (zaróno dla suczek jak i dla maluszków), tony podkładów higienicznych ;) oraz opiekę weterynaryjną. Wszystkie szczeniaczki i ich mam znalazły dobre domy stałe :) Bardzo dziękujemy wszystkim Darczyńcom :)
9 godzin. 19 szczeniąt. 5 suk. 6 osób. 3 samochody. 2 lata dramatu...
Na wsi, prawie 50 km od Płocka, 2 lata temu do człowieka chorego na schizofrenię przybłąkała się suczka w ciąży. I tak z jednej suczki zrobiło się ich 5.... jak to na wsi, potem pojawiały się kolejne szczeniaki, które umierały z głodu i choroby. Pan zapewne kochał swoje suczki, ale pomocy im nie udzielał, ani jej nie szukał. Szczeniaki się rodziły i szczeniaki umierały. Zapewne nawet nie do końca zdawał sobie sprawę, że znikały. Jednego dnia mógł je kochać, a może nawet nakarmić, a następnego dnia zapomnieć o ich istnieniu i potrzebach.
Po rozmowie z tym człowiekiem zostaliśmy brutalnie wyrzuceni z posesji bez możliwości obejrzenia psów. Choroba tego Pana nie pozwoliła mu dojrzeć, że chcemy pomóc i jemu i psom. Mieliśmy wiedzę, że w domu są szczeniaki i pojechaliśmy tam nazajutrz. Pan na nasz widok błyskawicznie się zakręcił, zamknął drzwi na klucz i uciekł.
Tym razem z obawy o zachowanie tego Pana, poprosiliśmy o wsparcie policji. W międzyczasie z domu zaczął sie wydobywać śmierdzący dym. Pan podpalił coś wewnątrz domu. Wezwany opiekun prawny Pana przyjechał z kluczami w ostatniej chwili! Psy miały spłonąć żywcem! Wnętrze całego domu wypełnione było dymem i okrutnym smrodem spalenizny.
Za pierwszymi zamkniętymi drzwiami w maleńkim pomieszczeniu znaleźliśmy 4 najmłodsze szczeniaki. Same. Zamknięte bez matki.
Na zdjęciu już sunia ze swoimi szczeniakami. Rozpaczliwie domagała się wpuszczenia do nich.
W następnej izbie przywitały nas 2 suczki, Mateczka i Papi. Papi to tak naprawdę Lala, jedyna która miała imię, bo była ulubienicą chorego człowieka.
Mateczka, to od niej wszystko się zaczęło...
Papi, przerażona kruszyna (waga 3,5 kg) zabierała szczeniaki i chowała za wersalką, była przyzwyczajona, że jej dzieci znikają więc próbowała ich bronić.
Kolejny pokój, a tam na podłodze miot 5 kluseczek, które dopiero co otworzyły oczy. Sunia (Dredzia) w typie yorka, sfilcowana i pokryta dredami, leżąca nieruchomo w łóżku. Pod łóżkiem 5 już drepczących 3-tygodniowych maluchów (jak się okazuje to szczeniaki Mateczki).
Dosłownie wszędzie były szczeniaki.
Dredzia, sfilcowana mała sunia przez całą interwencję leżała nieruchomo. A dalej czarna nieduża sunia (Czarnula) z głową wciśniętą w kąt, gdy zorientowała się, że pierwsza izba została otwarta natychmiast pobiegła karmić swoje wygłodzone szczeniaki.
Kolejny pokój, pusty z jednym radiem w rogu i mnóstwem odchodów. Brakuje desek w podłodze. Zaglądamy w jedną dziurę, a tam gapią się na nas ślepka szczeniaków, których okazuje się być 5 sztuk.
5 szczeniaków wyciągniętych spod podłogi.
Ostatnią, piątą sunię - Rudzię znajdujemy na zewnątrz. Kiedy od razu kieruje się pod podłogę to wiadomym, że to jej maluchy tam były.
Opiekun słysząc ile znaleźliśmy psów i jakie konsekwencje mu grożą, bez wahania podpisuje zrzeczenie. Widział tyle lat ten dramat i nie pomógł.
Czas na podsumowanie interwencji:
1. Suczka, Mateczka z 5 szczeniąt ok. 3-tygodniowych.
2. Suczka, Rudzia (córka Mateczki) z 5 szczeniąt ok. 3-tygodniowych.
3. Suczka, Lala zwana Papi (córka Mateczki) z 5 szczeniąt ok. 2-tygodniowych.
4. Suczka, Czarnula (córka Mateczki) z 4 szczeniąt ok. 10-dniowych.
5. Suczka, Dredzia (córka Mateczki).
Pakujemy się w samochody i pędzimy do weterynarza. Wszystkie suczki mają złe wyniki krwi, weterynarz określił jako typowe wyniki psów zaniedbanych. Żaden pies nie ma szczepień i nigdy nie był u weterynarza. 2 suki mają zmiany skórne. 1 ma bardzo silną anemię. W poniedziałek 3 z nich muszą ponownie pojawić się w lecznicy z uwagi na konieczność dalszych badań.
O żadnej suczce nie słyszymy, że jest w kondycji choćby niezłej. Całą swoją energię i zdrowie poświęciły szczeniakom. Karmione chlebem namoczonym w mleku, czasem resztki posiłku ludzkiego. Nie każdego dnia miały okazję dostać miskę jedzenia. Co który dzień były choćby trochę najedzone? Na jedzenie rzucają się łapczywie, wyrywają je sobie.
Po 3 godzinach w lecznicy już wiemy, że koszty będą ogromne. Same podstawowe badania tylu psów, badania krwi, leki, odrobaczenie, odpchlenie i wszelkie dalsze wizyty. Wszystkie suczki trzeba wysterylizować. Każdego z 24 psów trzeba będzie zaszczepić. Wszystkie suczki muszą dostawać karmę dobrej jakości z uwagi na ich zaniedbanie i karmienie szczeniąt. Połowa szczeniaków już niedługo zacznie przyjmować pokarm stały, a potem kolejna połowa. To jest wykarmienie 24 psów. Szczeniaki, także niektóre suki, ponieważ nie wychodziły na zewnątrz, zużywają ogromne ilości podkładów.
Uzyskane ze zbiórki pieniążki zostaną przeznaczone na leczenie, karmienie i utrzymanie 24 psów!
Wszystkie psy były z całą pewnością bite, nie potrafią załatwiać się na zewnątrz. Dla niektórych dotyk trawy jest czymś zupełnie nowym! Sunie dzielnie karmią swoje maluchy, ale same są niesamowicie skrzywdzone psychicznie! Jednak żadna sunia nie przejawia cienia agresji.
Dredzia w domu tymczasowym w swojej standardowej pozycji, na widok smyczy albo nawet obroży wpada w niewyobrażalną panikę.
Oczy Czarnuli, błagające aby nie odbierać jej dzieci. Zdjęcie w domu tymczsowym.
https://www.facebook.com/events/2124753204446066/?ti=cl
Pomóżcie nam dalej pomagać. Dziękujemy.
Loading...